|
Andrea Cremer (Cień Nocy#3- Bloodrose) Nieof.Tłum. ROZDZIAŁ 2, Cień Nocy #3 - Bloodrose |
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Translate_Dreams Rozdział drugi. Wracając do postaci wilka, szybko przeprowadziłam Rena przez cmentarz domów. Gdy zbliżaliśmy się do wysokich sosen, zatrzymałam się. Unosząc pysk, wciągnęłam powietrze, upewniając się, że nie jesteśmy śledzeni ani obserwowani. Już ci mówiłem, nikt tu nie przyjdzie. Ren szturchnął mnie w ramie. Nigdy. Patrzyłam na niego, czułam jak na moją skórę pod futrem wstępuje gęsia skórka, gdy znów zastanawiałam się, jak często Ren tu przychodził. Życie Rena zawierało więcej samotności, niż mogłam sobie wyobrazić. Miałam nadzieję, że będę w stanie to naprawić. Ona jest tuż przed nami. Biegłam wprost w stronę lasu. Adne wyszła nam na spotkanie, zbliżając się ostrożnie. Jej oczy rozszerzyły się, gdy utkwiła wzrok na Renie. - Wszystko w porządku? – spytała ciepłym tonem, jednak jej głos lekko drżał. Zmieniłam formę. – Jasne. Ren przechylił głowę, patrząc na Adne. Zbliżył się do niej, węsząc cały czas. Nie byłam pewna, czy mógł coś poznać, ale machał ogonem. Zmienił formę w człowieka. - Ariadne, to jest Renier Laroche – Przesunęłam się w bok, by nie stać między nimi, gdy stali skierowani wprost do siebie. Uśmiechnęła się i powiedziała – Adne. W tym samym momencie on powiedział – Ren. Zamrugali do siebie nawzajem, i wybuchnęli śmiechem. Zrobiłam krok w ich stronę. Wzrost Rena, jego umięśnione ciało w niczym nie przypominało Adne. Była dziewczyną, której postura przeczyła okrucieństwu. Ale było coś, co ich łączyło. Moja klatka piersiowa zapłonęła, gdy zorientowałam się, że obydwoje są podobni do Monroe. W ciągu krótkiego czasu, który spędziłam w towarzystwie Przewodnika Haldisu, udowadniał on, że jest najlepszym przywódcą, jakiego kiedykolwiek znałam. - Cieszę się, że Calla przekonała cię do nas – powiedziała Adne. Jej głos teraz brzmiał już dużo pewniej. Ren skinął. – Przykro mi z powodu twojego ojca. 1 Translate_Dreams - Naszego ojca. – Zawahała się, poczym zrobiła krok do przodu i wyciągnęła ręce w kierunku Rena. Zamknął jej małe, smukłe palce w swoich. Stali tak przez moment. Adne pochyliła się w jego kierunku, opierając głowę na jego klatce. Ren spojrzał zdziwiony, lecz szybko zamknął ją w uścisku swoich ramion. Musiał oczyścić gardło, by móc powiedzieć – Wiesz, zawsze myślałem, że posiadanie młodszej siostry musi być świetne. - Uważaj, czego sobie życzysz – Adne podniosła na niego wzrok, i szeroko się uśmiechnęła. – W pewnym sensie jestem dzieciakiem. Ren roześmiał się. Nie mogłam się powstrzymać. – Ona nie żartuje. - Dzięki, Lily – Adne obrzuciła mnie spojrzeniem, nadal się śmiejąc. – Co powiesz, na kontynuację wymiany obelg gdzieś, gdzie jest mniejsze prawdopodobieństwo, bycia w śmiertelnym niebezpieczeństwie? - Czy ona nazywa cię Lily? – Ren patrzył na nią zdumiony. Jęknęłam. – Tak. - Świetna myśl – Zanim mrugnął porozumiewawczo do Adne, posłał mi figlarny uśmieszek. Może to spotkanie nie było jednak takim dobrym pomysłem. Jednak pustka, którą wyczuwałam w sobie od czasu ataku na Vail, powoli ustępowała pocieszającemu ciepłu. Nadziei. - Więc jak mamy się stąd wydostać? – spytał Ren. – Macie samochód? Skuter? Adne wyjęła czółenka zza paska, podrzucając je wysoko w powietrze i ponownie łapiąc. – Poczekaj tylko aż zobaczysz szalone umiejętności twojej siostry. Gdy Adne zaczęła tkać, Ren zmienił postać w wilka, spłaszczył uszy, warcząc na światła pojawiające się w powietrzu. Zatrzymała się, zerkając zza ramienia. - To jest o wiele trudniejsze, jeśli mi przerywasz. Nie chcę byśmy wylądowali w Grecji zamiast we Włoszech. Warknięcie Rena było przepełnione zaskoczeniem. Uśmiechnęłam się do niego, a on zmienił formę. - We Włoszech? – Utkwił we mnie wzrok. – To żart, prawda? - To nie żart – odpowiedziałam – Nie widziałam jeszcze wiele, ale to co zdążyłam zobaczyć było cudowne. Znajduje się na wybrzeżu Morza Śródziemnego. - Nigdy nie widziałem oceanu – wyszeptał. 2 Translate_Dreams Splotłam nasze palce. – Wiem. Adne odwróciła się od portalu, który podziwiała i spojrzała na nas. Jej wzrok przemknął po naszych złączonych dłoniach i obrzuciła mnie pytającym spojrzeniem. Odwróciłam wzrok. Jej pytanie było jednym z tych, na które nie mogłam sobie pozwolić odpowiedzieć. - Gotowa? Na to pytanie mogłam odpowiedzieć. – Chodźmy. - Jesteś pewna, że to jest bezpieczne? – Zapytał Ren, gdy pociągnęłam go do przodu. Nie wiem czy włóczył nogami, by sprawić mi trudność, czy portal rzeczywiście wzbudzał w nim nerwy. - Tracimy tylko jednego na pięciu podróżujących. – Zażartowała Adne, stając za nami i popychając nas w stronę światła. Po drugiej stronie portalu Ren Ściskał moją dłoń tak mocno, że poczułam ból. Wyswobodziłam palce, zginając je. - Przepraszam – Na jego policzki wpłynął rumieniec. – Gdzie my jesteśmy? - W moim pokoju – odpowiedziała Adne, zamykając portal. - To jest właśnie Akademia – dodałam – To tutaj Poszukiwacze mieszkają i trenują. - Poszukiwacze żyją we Włoszech? – Ren zmarszczył brwi. - Czasami. – Adne chwyciła go pod ramię. - Gdzie wy idziecie? – zapytałam, łapiąc ją przed drzwiami. - Musimy powiedzieć o tym Anice – rzuciła przez ramię. - Poważnie? – Już byłam zdenerwowana perspektywą zapoznania Rena z Poszukiwaczami. Jednak pójście do Aniki wydawało się lepszym pomysłem. - Zaufaj mi – powiedziała Adne, wyczuwając mój niepokój. – Im szybciej powiemy o tym Anice, w tym mniejsze kłopoty wpadniemy. Mam nadzieję. - Świetnie- mruknęłam. Ren wpatrywał się w mury Akademii w ten sam sposób, w jaki ja to robiłam będąc tu po raz pierwszy. Jego ciało było napięte. Mogłam zobaczyć jego naprężone ramiona i plecy. Nie mogłam go za to winić. To miejsce przepełnione było zapachem Poszukiwaczy – zapachem, który uczono nas rozpoznawać jako zagrożenie. Gdy dotarliśmy do sali taktycznej Haldisa, Adne wyprostowała ramiona, wzięła głęboki wdech i zapukała. Słyszałam stłumione głosy po drugiej stronie drzwi; chwilę później drzwi otworzyły się i stanął w nich Poszukiwaczka, której nie znałam. Spojrzała na nas podejrzliwie. 3 Translate_Dreams - Musimy porozmawiać z Aniką – Adna powiedziała to, zanim ta kobieta zdążyła nas o cokolwiek zapytać. - Jesteśmy w trakcie narady – kobieta odpowiedziała twardo. - Zdaję sobie z tego sprawę – Adne wyprostowała się do pełnego wzrostu, który nie był wcale wysoki, lecz udało jej się wyglądać groźnie. – To nagły wypadek. W innym razie nie byłoby nas tutaj. Kobieta zacisnęła usta. – Zapytam, czy ona chce się z wami widzieć. - Chce – mówiąc to, Adne wyminęła mówiącą coś pod nosem kobietę. Rzuciłam jej przepraszające spojrzenie i podpędziłam za Adne, chwytając przy tym rękę Rena i wciągając go za sobą do pokoju. Anika i około tuzin innych Poszukiwaczy zgromadziło się wokół stołu. Nie poznawałam większości z nich. Był tam Connor, podobnie jak Ethan i Silas. Wszyscy wpatrywali się w Logana. Opiekun oparł się o stół, patrząc daleko, zbyt swobodnie jak na mój gust. - Tak jak już mówiłem – Logan zaciągnął się papierosem. – Nie wiem, czy mogę wyjawić położenie rodziców Shaya bez niepokoju o moje własne bezpieczeństwo. Anika pocierała skronie. – Czy mógłbyś to zgasić? Nie chcę pytać o to ponownie. - Ja po prostu działam zgodnie z moim obecnym położeniem – Logan puścił kółko z dymu, wypełniając powietrze zapachem tytoniu i goździków. – Myślałem, że więźniom zawsze pozwalano na papierosa przed ich egzekucją. A skoro wy wszyscy grozicie mi śmiercią, wierzę, że powinienem pozwolić sobie na ten mały luksus, dopóki moje życie jest zagrożone. Nie uważasz? Razem z Renem warknęliśmy zgodnie, gdy Logan spojrzał na nas, delikatny uśmiech zakrzywił jeden z kącików jego ust. Zaczął się śmiać, kręcąc głową gdy ponownie zaciągnął się papierosem. Silas wpatrywał się w nas z otwartymi ustami. Connor wstał, gdy Adne zbliżyła się do stołu. Zmarszczył brwi, ale wtedy jego wzrok padł na mnie i Rena. - Jasna cholera – Wciągnął powietrze zanim odwrócił się do Adne, jego głos szybko przybrał postać krzyku. – Co ty do cholery robisz?! Adne uchyliła się, ale rzuciła mu twarde spojrzenie. – To, co muszę. - Ariadne, co to wszystko ma znaczyć? – Anika podniosła się. Adne otworzyła usta by odpowiedzieć, jednak zanim zdążyła się odezwać, pokój przecięło warczenie. Usłyszałam trzask, gdy krzesło zostało odrzucone, rozbijając się na półkach za stołem. 4 Translate_Dreams - Co on tu robi? – Shay wyglądał jakby zaraz miał eksplodować. Nie fatygował się, by przejść dookoła stołu. Przeskoczył go pojedynczym skokiem, nie dając mi czasu na żadne wyjaśnienia. Powietrze otaczające Shaya zawrzało, zabarwione rdzawym odcieniem jego wściekłości. Wtedy poczułam zapach przepełniony furią Rena, który nagle i gwałtownie skoczył przede mnie, blokując zbliżającego się Shaya. To było jak okazanie przynależności, tak niewątpliwe, jak gdyby rzucił rękawice Shayowi pod nogi. Ren był alfą, i najwyraźniej żądał zwrotu swojego miejsca. Wylądował na ziemi jako masywny, czarny jak węgiel wilk, który warczał na drugiego, złotego wilka, który obnażył swoje własne kły i najeżony szykował się do uderzenia, napinając mięśnie. Próbowałam coś powiedzieć, jednak wydawało się jakby niewidzialna dłoń dusiła mnie, moje słowa ugrzęzły w moim gardle przez moje własne przerażenie. Co ja narobiłam? Poszukiwacze wyjęli broń. Miecze wyślizgnęły się z futerałów; sztylety błysnęły w świetle dnia. Wycelowali kusze. Prosto w Rena. Shay rzucił się do przodu, uderzając w Rena. Przetoczyli się po podłodze jako jednolita masa składająca się z kłów, pazurów i dwóch ciał. Przepełniona furią walka rozgrywała się z taką prędkością, że postacie rywalizujących samców stały się grą świateł i cieni. Na szczęście dla dobra Rena, blokada utworzona przez ich splecione kończyny nie pozwalała żadnemu z nich na wykonanie czystego uderzenia. Poczułam krew jeszcze zanim ją zobaczyłam. Metaliczny zapach rozniusł się w powietrzu. Shay przekręcił się, zatapiając kły w ramieniu Rena. Ren warknął, zaciskając szczęki wokół łapy Shaya. Prześlizgnęli się po podłodze, a szkarłatny ślad zabarwił marmur pod nimi. A potem odłączyli się od siebie, walcząc o złapanie oddechu, umożliwiającego kolejny atak. Ren zawył, gdy Shay zgarbił się gotowy do wznowienia walki. Krąg Poszukiwaczy ponownie wycelował w Rena. - Nie! – Krzyk Adne przebił się przez ich warkot. Rzuciła się między dwa wilki, zasłaniają Rena własnym ciałem. Ren krzyknął, zaskoczony, jednak zatrzymał się przed odsunięciem jej. Shay podobnie odczuł pojawienie się Adne. Odsunął się, nadal warcząc, ale patrzył na nią. Skradał się bokiem, polując na dogodną linię ataku. Adne owinęła sobą Rena jak płaszczem. Ciemny wilk warknął rozjuszony, próbując zrzucić ją. 5
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plrumian.htw.pl
|
|
|
|
|
Linki |
|
- Strona startowa
- Alistair MacLean - San Andreas, Alistair MacLean
- Anthony Campbell - Asasyni z Alamutu tłum Wega (ze strony zakon-ac.info), Zakon Asasynów
- Andreas Moritz - Timeless secrets of health and rejuvenation, Zdrowie
- Andrea Laurence - Siła pierwszej miłości(1), harlequin
- Andrea Eckert - Dzieci Potrzebują Ciszy, Dziecko
- Alexandra Ivy -Związany przez ciemność rozdział 11, Strażnicy wieczności
- Andrea Bocceli - Vivo Per Lei, Nuty
- Animal Attraction Rozdział 4, Ksiazki -roznosci -1
- Animal Attraction rozdział 2, Ksiazki -roznosci -1
- Anita Blake rozdział 3, Ksiazki -roznosci -1
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- spartaparszowice.keep.pl
|
|
|