Animal Attraction Rozdział 4

Strona startowa
Animal Attraction Rozdział 4, Ksiazki -roznosci -1
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rozdział 4
Na początku, Eliza nie wiedziała co ją obudziło, ale kiedy znajomy dźwięk Don’t Cha
ciągle i ciągle grał w jej głowie, w końcu zdała sobie sprawę, że była to jej komórka. Kto
mógł dzwonić do niej o tej porze? Mając nadzieję, że przestanie jeżeli ją zignoruje, przytuliła
się mocniej do Huntera. Ale ku jej rozdrażnieniu telefon nie przestawał. Nie miała pewności,
o której dokładnie zasnęli, ale musiało być już bardzo późno. Zasnęła przytulona do jego
piersi, kilka minut po tym jak skończyli się kochać jego twardniejący penis obudził ją na
rundę drugą. Kiedy ich pierwszy raz był cudowny to kolejny był doskonały. Boże, on był taki
gorący w łóżku! Tuż za nią Hunter jęknął:
- Co to cholera jest- spytał zaspanym głosem.
- Moja komórka- wymamrotała.
Odrzucając koc, niechętnie opuściła ciepłe ramiona Huntera i wstała z łóżka. Ten dzwonek
był naprawdę irytujący tej nocy. Nie wspominając o pewnym rodzaju zawstydzenia. Co ona
sobie do cholery myślała ustawiając go?
Oczywiście, znalezienie jeansów w ciemnym obcym pokoju w jej stanie zaspania, łatwiej
można było nazwać niż zrobić. Podążając za dźwiękiem, złapała spodnie leżące na podłodze i
wyciągnęła z kieszeni telefon. Otworzyła klapkę i przystawiła go do ucha:
- Halo?
- Hej, Eliza tu Andy. Przepraszam, jeżeli cię obudziłem, ale usłyszałem coś przez policyjne
radio, które ze sobą przywiozłem i pomyślałem, że chciałabyś to wiedzieć, był kolejny atak.
Zgaduję, że chcesz tam pojechać i rzucić okiem. Mam po ciebie przyjść czy spotkamy się na
dole przy samochodzie?
Odsuwając rozczochrane włosy z twarzy Eliza spojrzała na Huntera, ciągle leżącego na łóżku:
- Um, nie jestem w hotelu. Powiedz mi gdzie to się stało i spotkamy się na miejscu?
Jeżeli Andy zastanawiał się czemu nie była w tej nocy swoim pokoju to nie wspomniał o tym:
- Myślę, że łatwo je znajdziesz. Wilk albo niedźwiedź zaatakował jakiegoś mężczyznę w jego
domu.
Eliza zmarszczyła brwi, ale nie skomentowała tego. Nie mając pod ręką nic do pisania, żeby
zapisać adres, nie miała wyboru tylko go zapamiętać, kiedy Andy szybko go jej podyktował.
Zamknęła telefon, odwróciła się i zobaczyła, że Hunter już wstał. Otworzyła usta żeby mu
powiedzieć, kto dzwonił, ale w tym momencie odwrócił się do niej plecami, a ona nie mogła
zrobić nic więcej tylko gapić się na jego nagie ciało. Do ust napłynęła jej ślinka.
Dając sobie mentalnego kopniaka zmusiła się do skupienia:
- Dzwonił Andy- wyjaśniła-Był kolejny atak i domyślił się, że chciałabym to sprawdzić.
Powiedziałam mu, że wezmę taksówkę i spotkam się z nim na miejscu.
- Nie musisz jechać taksówką. Podwiozę cię.
- JesteÅ› pewien?
- Policja i tak będzie chciała, żebym obejrzał miejsce zbrodni- powiedział, podniósł jeansy z
podłogi a następnie je założył- Zwłaszcza, że ten mężczyzna został zaatakowany we własnym
domu- zamrugała zdumiona.
- Słyszałeś?
Patrzył na nią zakłopotany następnie wzruszył ramionami i odpowiedział:
- Tak. Twój telefon jest naprawdę głośny.
Nie myślała, żeby był aż tak głośny, ale nic nie powiedziała, w zamian błyskawicznie
założyła swoje ubrania. Kiedy była gotowa, nie mogła się powstrzymać żeby nie spojrzeć na
Huntera, wzruszył ramionami. Do diabła, taki rozczochrany i niewyspany wyglądał lepiej niż
wczorajszej nocy nim poszli do łóżka. Ta myśl wywołała u niej fale obrazów. Mówiąc, że
seks był rewelacyjny było niedopowiedzeniem. To było najbardziej pozytywne,
zdumiewające doświadczenie w jej życiu.
Nie był to wyłącznie fizyczny akt. Od samego początku pomiędzy nimi było coś więcej niż
seks. Nie wiedziała dlaczego nawiązali znajomość tak łatwo albo dlaczego wylądowała u
niego w łóżku tak szybko, po prostu czuła że było to właściwe. Co było raczej zabawne,
biorąc pod uwagę fakt, że dopiero go spotkała. Zawsze ufała swojemu instynktowi jeżeli
chodziło o mężczyzn, a teraz, podpowiadał jej, że było coś wyjątkowego w Hunterze
McCallu. Może chodziło o przystojniaka z Alaski. A może z powodu jego świetnego tyłka
postanowiła spędzić z nim tą noc.
****
Adres, który podał jej Andy znajdował się na peryferiach miasta, na obszarze
przemysłowym, gdzie znajdowały się liczne opuszczone magazyny i rozpoczynały się tereny
leśne. Ta część miasta nie wyglądała na najmilszą. W rzeczywistości wyglądała na
wyludnioną z tymi wszystkimi starymi budynkami i wszędzie rosnącymi drzewami. Z
łatwością mogła sobie wyobrazić jak wielki wilk, czai się gdzieś tam w mroku i planuje kogo
by tu zjeść następnego.
Fotograf już tam był, kiedy Eliza i Hunter dotarli na miejsce. Stał przed żółtą taśmą policyjną
z innymi gapiami, podszedł do nich, kiedy tylko zobaczył Elizę:
- Andy, to jest um, dr. McCall. To właśnie z nim pojechałam się wczoraj spotkać- jąkała się
niezgrabnie patrząc na Huntera- To Andy Decker. Fotograf o którym ci wspominałam.
Brwi Andiego się podniosły, był wyraźnie zaciekawiony co robiła z nim o drugiej w nocy:
- Profesor, huh?- spytał wyciągając do niego rękę- Musieliście pracować naprawdę do późna.
Hunter otworzył usta, żeby mu odpowiedzieć, ale Eliza odezwała się pierwsza:
- Więc, dowiedziałeś się czegoś?- spytała Andiego.
Fotograf potrząsnął głową:
- Nie wiele. Gliny nic nie mówią, ale słyszałem, że w środku jest naprawdę dużo krwi. Jednak
niczego nie potwierdzili.
Policjanci zwykle tak robili.
Hunter spojrzał na nią:
- Nie mam szans wprowadzić do środka Andiego z aparatem, ale prawdopodobnie z tobą
może mi się udać, jeżeli byś chciała.
- Byłoby super- odpowiedziała wdzięczna za propozycje. Obdarzając Andiego
przepraszającym spojrzeniem, przeszła pod policyjną taśmą, którą Hunter dla niej
podtrzymywał. Policjant w cywilnym ubraniu ruszył w ich stronę, ale zatrzymał się, kiedy
rozpoznał Huntera.
- Oh, dr. McCall. Słyszałem, że planowali do pana zadzwonić, ale nie spodziewali się pana
tak szybko. Możecie wejść.
Hunter kiwnął głową, oboje ruszyli w kierunku domu. Kolejny policjant pilnował frontowych
drzwi, nie ruszył się żeby powstrzymać profesora przed wejściem, ale nie wydawał się tak
samo pewien jeżeli chodziło o Elizę:
- Ona jest ze mną- powiedział mu Hunter.
Najwyraźniej, usatysfakcjonowała go taka odpowiedź ponieważ przytaknął:
- Dobrze.
Eliza nie wiedziała, czego powinna oczekiwać, kiedy przekraczali próg domu, ale to co
zobaczyła zszokowało ją. Nie tylko frontowe drzwi były zniszczone jakby ktoś rzucił się na
nie z piłą łańcuchową, ale w przedpokoju i salonie panował straszny bałagan. Kanapa i stolik
do kawy zostały prawie, że rozerwane na kawałki. Lampa i stół leżały w rogu kompletnie
zniszczone. Nawet dywan nie ocalał, wyglądał jakby został rozszarpany ostrymi pazurami.
Czy jeden wilk mógł naprawdę zrobić to wszystko?
Ciągle nie wierząc w to co widzi, Eliza podążała za Hunterem w dół korytarza. Kiedy dotarli
do drzwi na ich końcu, mężczyzna odwrócił się i spojrzał na nią:
- Jeżeli nie jesteś przyzwyczajona do takich widoków, może lepiej będzie jeżeli poczekasz
tutaj. Jeżeli ten będzie podobny do wcześniejszych ataków, będzie dużo krwi.
Eliza chciała mu powiedzieć, że sobie poradzi, ale miała naprawdę wrażliwy żołądek jeżeli
chodziło o takie rzeczy. Pokiwała głowa:
- W porzÄ…dku.
Chociaż nie wejdzie do sypialni, nadal będzie mogła zobaczyć wszystko stojąc w progu
pokoju.
Jeżeli myślała, że salon został zniszczony, to nie można go było w żadnym razie
porównywać do sypialni. Wyglądała jakby wybuchła w niej bomba. Jednak to krew przykuła
jej uwagę. Nigdy nie widziała jej aż tyle w jednym miejscu. Wszystko było pokryte
czerwienią- ściany, podłoga, okno, łóżko a nawet sufit. Zapach pochodzący z pokoju niemal
atakował wchodzącego. W całym swoim życiu nie czuła niczego podobnego. Mogła sobie
jedynie wyobrazić, że podobnie pachniało w rzeźni w upalne dni. Zapach krwi był tak
intensywny, że prawie czuła go na języku.
Poczuła w ustach smak żółci, Eliza próbowała zablokować dochodzący do niej smród przez
skupienie się na czymś innym. Niestety, jedyną rzeczą jaka była wstanie odwrócić jej uwagę
było leżące na podłodze ciało. Pomimo, iż zostało zakryte prześcieradłem widziała, że leżało
w rozległych kałużach krwi.
Hunter przeszedł przez pokój w kierunku dwóch mężczyzn stojących nad ciałem, Eliza
rozpoznała jednego z nich jako Freda Newmana, detektywa którego poznała wczoraj.
- Oh, ktoś inny do ciebie zadzwonił. Dobrze- powiedział do Huntera- Miałem nadzieję, że
będziesz mógł na to spojrzeć i ocenić czy zrobiło to, to samo zwierze, które zaatakowało
turystów.
Detektyw kucnął i podniósł materiał pod kątem, żeby Hunter mógł na nie spojrzeć. Ze
swojego miejsca Eliza nie mogła zobaczyć zbyt wiele, jednak przez sekundę ujrzała
zakrwawioną rozszarpaną rękę, Hunter kucnął zasłaniając jej zupełnie widok.
- Więc, co o tym myślisz?- spytał go Newman- Czy to był wilk?
Hunter nie odpowiedział od razu:
- Zdecydowanie wygląda jakby to był wilk- odpowiedział- Kształty ugryzień są takie same
jak te wcześniejsze. Jestem prawie pewien, że to ten sam osobnik.
Detektyw zmarszczył brwi i potrząsnął głową:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rumian.htw.pl
  •  
     
    Linki
     
     
       
    Copyright © 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates