|
Amarillas Susan - Sniezny aniol, Ksiazki PDF (e-booki) po polsku |
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Susan Amarillas ŚNIEŻNY ANIOŁ Tytuł oryginału: Snow Angel Przekład: Janusz Węgielek 1 Wyoming, 1881 Katherine wiedziała już, jak straszliwy błąd popełniła. Dął lodowaty, północny wiatr, który ciskał w jej twarz igiełkami zmrożonego śniegu i wyciskał łzy z oczu. Niżej pochyliła się nad oszronioną grzywą kla- czy. Zawieja szalała. Dziewczyna z rozpaczą uświado- miła sobie, że na powrót jest już za późno. Skostniałymi palcami zebrała na piersiach gumo- wany prochowiec, sztywny teraz od mrozu niczym dykta. Zabezpieczał on wprawdzie przed wiatrem, ale przepuszczał przeraźliwe, kąsające zimno. Pod płasz- czem miała tylko spódnicę do konnej jazdy i baweł- nianą bluzkę. Zebrała całą wolę i próbowała powstrzymać dygo- tanie ciała. Poklepała po szyi dzielną kasztankę. - Uda się nam, Sunrise, musi się udać - powiedzia- ła zdrętwiałymi wargami, lecz z ogromnym przeko- naniem w głosie. Jej słowa porwał kolejny wściekły podmuch wiatru. Spojrzała na groźne, ołowiane wieczorne niebo. Boże, jak ona nienawidziła tego ponurego świstu w uszach, który przypominał już to wycie wilka, już to rozpa- czliwe zawodzenie dziecka. Ale nie mogła poddawać się złudom wyobraźni. Musiała jechać dalej, na prze- kór wszystkim rozszalałym mocom natury. Doprawdy, warta była batów za swoją głupotę. Sa- ma zresztą wymierzyłaby je sobie z prawdziwą przy- jemnością. Ostanie kilka dni były wiosenne i ciepłe, zbyt ciepłe jak na początek marca, powiedziała jej mat- ka. A jednak Katherine, zarzuciwszy na siebie jedynie płaszcz przeciwdeszczowy, wskoczyła na konia i po- gnała do Clearwater. Gdy opuszczała miasteczko, na horyzoncie zaczęły się już gromadzić ciężkie, złowro- gie chmury. Nie zlękła się ich, gdyż była przekonana, że w drodze powrotnej do domu grozi jej co najwyżej przemoknięcie. W Filadelfii takie chmury zawsze przynosiły deszcz. Tu jednak przyniosły nawrót zimy w jej ostatnim, najgorszym paroksyzmie. Wiatr na chwilę zamarł i Katherine rozejrzała się po bezkresnej, płaskiej okolicy. Szron, który osiadł na jej rzęsach, ograniczał wprawdzie pole widzenia, lecz i tak zobaczyła z całą ostrością to najgorsze. Nigdzie ani śladu drogi, najmniejszego znaku wskazującego kierunek, tylko równina, biała niczym śmiertelny ca- łun. Walcząc z wiatrem, musiała zboczyć z traktu i posuwała się teraz w niewiadomym kierunku. Nie- wykluczone, że oddalała się nawet od rodzinnego ran- czo. Ale w żadnym wypadku nie mogła wpaść w pa- nikę. Musiała zaufać Opatrzności, Sunrise i swojej wo- li przeżycia. I znów poczuła na zdrętwiałych policzkach igły śniegu. Jej ciałem wstrząsnął spazmatyczny dreszcz. Prawie zdziwiła się, że nie spadła i jeszcze siedzi w siodle. Zatrzymała klacz na niewielkim wzniesieniu i sta- nęła w strzemionach. Wbijając wzrok w śnieżne wiry, wypatrywała jakiegoś ratunku, domostwa, gdzie ona i Sunrise mogłyby rozgrzać się i przeczekać zamieć. I jakby coś zobaczyła. Mogło to być światło lampy naftowej, płonącej w czyjejś izbie. Serce Katherine wezbrało otuchą. Pchnęła konia w tamtym kierunku. Ale Sunrise nie popędziła. Z trudnością wyciągała nogi z głębokiego śniegu, a natrafiając na nieckę czy usypaną przez wiatr białą, widmową wydmę, zapadała się aż po brzuch. Aby nie upaść, nie czując prawie stóp, dziewczyna musiała trzymać się zgrabiałymi dłońmi łęku siodła. Światełko przybliżało się zbyt wolno, ale Katherine Alicia Thorn nie upadała na duchu. Nie należała zre- sztą do osób, które łatwo z czegoś rezygnują. Dotarła wreszcie do drewnianego ogrodzenia, le- dwie wystającego ponad śnieg. Pomyślała, że jadąc wzdłuż tego płotu, natrafi wkrótce na bramę. Rozu- mowanie okazało się słuszne. Brama na szczęście stała otworem. Katherine wjechała w nią i po kilkunastu metrach ściągnęła wodze. Oczom jej ukazało się przysadziste domostwo z ka- mienia i bali, opierające się wichurze niczym fort na- jazdowi Siuksów. Rozłożysty dach przykrywała gruba warstwa śniegu. Z komina wydobywał się dym, któ- rego smugę łamały ciągle wściekłe podmuchy wichru. Katherine przeniosła wzrok na heblowane, sosnowe drzwi. Ale mimo rozkazu, jaki wydała swojemu ciału, jej prawa stopa nie chciała wysunąć się ze strzemienia. Zauważyła też, że już nie jest jej zimno. Pragnęła choć kilku minut snu. Jeśli się zdrzemnie, to odzyska siły i na pewno zdoła się zsunąć na ziemię i podejść do drzwi. Pozwoliła opaść ciężkim jak ołów powiekom. Jak długo spała, nie miała pojęcia. Obudziła ją Sun- rise, która broniąc się przed zimnem, niespokojnie dreptała w miejscu. Katherine opadła na przemarznie-
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plrumian.htw.pl
|
|
|
|
|
Linki |
|
- Strona startowa
- Albert Camus - Obcy, książki, Albert Camus
- Amatorzy kontra profesjonalisci, O fotografii, Książki o fotografii
- All God's Children Can Dance, Książki, Haruki Murakami collection, Short Stories, after the quake
- Alford K Savas T. = Skarby nazistów. Poszukiwanie łupów III Rzeszy, książki
- Amanda Quick - Lavinia Lake I Tobias March 01 - Interesy, książki
- Anne McCaffrey - Planeta Piratów 03 - Pokolenie Wojowników, Książki
- Anne McCaffrey - Planeta Piratów 02 - Sen Jak Śmierć(2), Książki
- Anderson Evangeline - Sex with Strangers - Seks z nieznajomymi(1), Ksiazki -roznosci -1
- Andre Norton - Free Traders 3 - Lot ku planecie Yiktor, Książki
- Aleksiej Suworin - Praktyczny kurs leczenia g odem, ksiazki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- stardollblog.htw.pl
|
|
|