Andrea Laurence - Siła pierwszej ...

Strona startowa
Andrea Laurence - Siła pierwszej miłości(1), harlequin
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Andrea LaurenceSiła pierwszej miłościTłumaczenie:Iwona BarancewiczROZDZIAŁ PIERWSZY– Twój tata miał tym razem bardzo poważny atak serca. – Słowa lekarza o stanie zdrowiaprzybranego ojca nie pocieszyły Heatha Langstona.Czuł się bezradnie, stojąc w korytarzu szpitala, w którym znalazł się Ken Eden. Bardzo mu się tonie podobało. Choć był najmłodszym synem Edenów, miał własną firmę reklamową przy MadisonAvenue na Manhattanie. W zeszłym roku przeprowadził jedną z najgłośniejszych kampaniipromujących kosmetyki. Był przyzwyczajony do tego, że wszyscy, od sekretarki po wspólnika,spełniają jego polecenia.Tym razem jednak miał do czynienia ze sprawą życia i śmierci. W tym nie był mocny. Julianne,jedyne biologiczne dziecko Molly i Kena Edenów, nie przestawała płakać od chwili przyjazdu doszpitala. Heath chciał ją pocieszyć, ale nawet on nie potrafił znaleźć odpowiednich słów.Pięcioro dzieci Edenów przyjechało na farmę w Cornwall w stanie Connecticut natychmiast pootrzymaniu wiadomości o chorobie Kena.Heath wsiadł w samochód i jechał z Nowego Jorku, nie wiedząc, czy zastanie ojca żywego. Jegobiologiczni rodzice zginęli w wypadku samochodowym, gdy miał zaledwie dziewięć lat. Teraz byłjuż dorosłym mężczyzną, prezesem własnej firmy, ale nie dopuszczał do siebie myśli o tym, że miałbyznów stracić ojca.Heath i Julianne przyjechali jako ostatni, więc lekarz powtarzał im to, co już słyszała resztarodziny.– Jego stan jest teraz stabilny – mówił dalej lekarz. – Bardzo pomogła aspiryna, którą podała mużona.Heath słuchał lekarza w skupieniu, nie mogąc jednak oderwać wzroku od Julianne. Podobnie jakmatka była drobna, ale zawsze bardzo energiczna.Dzisiaj, z pochylonymi ramionami i wzrokiem wbitym w podłogę, wyglądała na zagubioną. Jejjasne włosy najpierw były rozpuszczone, ale po długim siedzeniu w poczekalni upięła jew niezgrabny kok. Wzdrygnęła się, słysząc słowa lekarza, i zanurzyła twarz w zielony kaszmirowysweter.Heath położył rękę na jej ramieniu. Jego bracia przyjechali z narzeczonymi, które podtrzymywałyich na duchu, ale on i Julianne byli sami. Nie mógł patrzeć na ból na twarzy zawsze pewnej siebie,utalentowanej artystki. Choć wychowywali się w tym samym domu, nigdy nie uważał jej za siostrę.Była jego najlepszą przyjaciółką, wspólniczką zbrodni, a kiedyś też miłością życia.Czuł się lepiej, mając ją przy sobie. Chciał, by zapomnieli o niesnaskach i skoncentrowali się natym, co było teraz najważniejsze. Julianne nie odsunęła się, więc zapewne myślała tak jak on.Normalnie dałaby mu kuksańca w bok i odsunęła się, ale nie dzisiaj.Oparła się o niego, opierając głowę na jego piersi. Przytulił policzek do złotych włosów,wdychając znajomy zapach. Kiedy westchnęła, dreszcz przebiegł mu po plecach. Przez chwilęprzestał słyszeć głos lekarza i zdawało mu się, że są zupełnie sami. W takich momentach najbardziejżałował, że stracił dawną miłość.– Trzeba przeprowadzić operację na otwartym sercu. Potem Ken zostanie przez kilka dni naoddziale intensywnej opieki medycznej, a następnie przeniesiemy go do zwykłego pokoju.– Kiedy wróci do domu? – spytała Julianne.Lekarz zmarszczył brwi.– Nie chciałbym nic obiecywać, ale jak już mówiłem, będzie u nas co najmniej tydzień. Późniejchyba wyślemy go do centrum rehabilitacji. Mógłby ewentualnie zostać w domu, jeśli będzie miałpokój na parterze i prywatną pielęgniarkę. Potem przez jakiś czas powinien się oszczędzać. Niebędzie mu wolno podnosić nic ciężkiego ani chodzić po schodach. W tym roku na pewno nie zajmiesię ścinaniem choinek na Boże Narodzenie.W takim razie postanowione. Heath myślał już wcześniej o tym, by wziąć kilka miesięcy urlopui wrócić na farmę przybranych rodziców. Rok temu na ich dawnej posesji znaleziono ciało, któreniedawno zidentyfikowano jako Tommy’ego Wildera, jednego z ich przybranych synów, któryprzebywał na farmie krótko. Heath i pozostałe dzieci wiedziały, że Tommy nie żył od szesnastu lat,ale dopiero teraz policja wszczęła śledztwo.Heath najchętniej zapomniałby o tym, że ten łobuz w ogóle kiedyś tu mieszkał. Niestetyignorowanie problemu nie mogło sprawić, że problem zniknie. Zdawał sobie sprawę, że powinienwreszcie ponieść konsekwencje swojego czynu. Ken i Molly, którzy mieszkali teraz na farmie sami,nie mieli pojęcia, co się stało z Tommym, ale musieli odpowiadać na pytania policji. Według jegojedynego biologicznego brata Xandera atak serca Kena był spowodowany stresem związanymz groźbą aresztowania przez szeryfa Duke’a.Wystarczy, że jedna osoba straciła życie na skutek błędów Heatha. Nie mógł pozwolić na to, byktoś stał się kolejną ofiarą, zwłaszcza Ken, który nie był niczemu winny.Gdy lekarz zniknął, Heath i Julianne wrócili do poczekalni, w której zgromadziła się resztarodzeństwa. Wszyscy bracia i ich narzeczone mieli zmęczone i wystraszone miny.– Zostanę, żeby pomóc na farmie, dopóki tata nie wyzdrowieje – oznajmił Heath.– Wiem, że to dopiero początek października, ale Boże Narodzenie przyjdzie w mgnieniu oka. –Jego najstarszy przybrany brat Wade zmarszczył brwi. – Ostatni kwartał roku zawsze jest upiorny.Nie możesz wziąć wszystkiego na siebie.– A jaki mamy wybór? Wszyscy jesteście zajęci. Mój wspólnik może przez kilka miesięcy mniezastąpić. Poza tym mam Owena. – Heath wiedział, że może liczyć na pomoc najstarszegoi najwierniejszego pracownika Ogrodu Edenów. – Przed Bożym Narodzeniem zatrudnię dodatkowostarszych uczniów i studentów.– Ja też przyjadę – oświadczyła Julianne.Wszyscy spojrzeli na nią. Od chwili przyjazdu z Hamptons prawie się nie odzywała. Tylko Heathzdawał sobie sprawę z wagi jej decyzji. Chciała wrócić do domu, choć wiedziała, że on tam będzie.Taka propozycja była do niej zupełnie niepodobna, ale Julianne w tej chwili chyba trzeźwo niemyślała.Choć wyglądała na drobną i delikatną, w jej oczach widniał upór. Heath znał to spojrzenie. Błyskdeterminacji w szmaragdowych oczach Julianne oznaczał, że nic nie zmieni jej decyzji. Kiedy sobiecoś postanowi, nie ma sposobu, by to zmienić.Julianne była rzeźbiarką. Jej pracownia i butik z galerią znajdowały się w Hamptons. Niełatwowziąć ważący sto kilogramów piec do wypalania ceramiki i przenieść go w inne miejsce.– A co z twoją wielką wystawą w przyszłym roku? – spytał Heath. – Nie możesz przerwać pracyna dwa albo trzy miesiące.– I tak miałam zamiar się przeprowadzić.Heath zmarszczył brwi. Julianne ma pracownię w domu. Od półtora roku mieszka ze swoimchłopakiem. To był dla niej rekordowo długi okres i wszyscy myśleli, że Danny zostanie jej mężem.– A co z Dannym? – spytał ich brat Brody, wyręczając Heatha.Zmarszczyła brwi. Wyraźnie nie miała ochoty o tym mówić.– Nie jesteśmy już razem. Wyprowadził się miesiąc temu. Chciałam zmienić otoczenie, więcsprzedałam dom. Szukam teraz czegoś nowego. Mogę mieszkać przez kilka miesięcy w Cornwall,dopóki tata nie wyzdrowieje. W dzień będę pomagać na farmie, a wieczorami zajmę się swoją pracą.Heath i reszta braci spojrzeli na nią podejrzliwie. Julianne poczerwieniała.– No co? – spytała, biorąc się pod boki.– Dlaczego nie mówiłaś, że rozeszłaś się z Dannym i sprzedajesz dom? Byliście z sobą bardzodługo. To poważna sprawa – obruszył się Xander.– Dlatego, że wy trzej niedawno się zaręczyliście. Wystarczy, że będę sama na waszych weselach.Nie miałam ochoty opowiadać, że znów rozpadł mi się związek. Najwyraźniej pozostanę starą panną.– To niemożliwe, Jules – zaoponował Heath.Zmierzyła go wzrokiem.– Mogę pomóc i to zrobię.Heath spojrzał na braci.– Czas wizyt się kończy, choć nie będzie łatwo wyciągnąć mamę ze szpitala. Ale my powinniśmy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rumian.htw.pl
  •  
     
    Linki
     
     
       
    Copyright 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates