Antologia - O kobietach . Czeskie ...

Strona startowa
Antologia - O kobietach . Czeskie opowiesci, Ebooki RTF
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 

 

 

 

 

 

 

MICHAL VIEWEGH

HALINA PAWLOWSKA

PETR SABACH

IVA PEKARKOVA

EVA HAUSEROVA

DANIELA FISCHEROVA

IRENA DOUSKOVA

VERA NOSKOVA

IVAN KLIMA

O KOBIETACH…

CZESKIE OPOWIEŚCI

POVIDKY O ZENACH

 

 

 

 

MICHAL VIEWEGH

ROZWIĄZŁOŚĆ

przekład — Jan Stachowski

 

Helena już rok kochała się w Milanie, ale zdradzenie Richarda przez dłuższy czas nie było łatwe — między innymi pracowali w tej samej firmie, więc miał ją na oku okrągłą dobę. Wreszcie wpadła na pomysł — dwa razy w tygodniu, zaraz po obiedzie, razem z mężem wyskakiwali z pracy do centrum handlowego. Kilka dni przedtem zawsze dzwoniła do Anety, która kupowała dla niej parę łaszków i chowała je u siebie w butiku. Aneta dopiero od pięciu lat była mężatką, niemniej kwestię zdrady małżeńskiej traktowała swobodniej, a nawet z większym zrozumieniem, niż Helena.

Również dzisiaj przed wyjściem z biura wpadła do toalety, żeby poprawić fryzurę i makijaż. Nie chcąc czekać na windę, zbiegła po schodach, to raptem trzy piętra. Czuła się młodo, a przynajmniej młodziej niż zwykle. Przed południem padało, ciepłe powietrze było wciąż nasycone wodą. Wzięła głęboki oddech, klimatyzacja w firmie jest okropna. Nowe audi Richarda już czekało. samochody, nasze dzieci — pomyślała. Do dzisiejszego dnia nie miała odwagi domagać się od męża więcej niż półtorej godziny, teraz jednak, diabli wiedzieć czemu, postanowiła zaryzykować.

— Dwie godziny?! Nie ma mowy.

Podniósł nieco głos i ściągnął brwi, ale Helena wiedziała, że tylko udaje sprzeciw. Jest w dobrym humorze, zgodzi się. Po odliczeniu dwudziestu minut na dojście do atelier Milana i z powrotem zostanie im półtorej godziny plus konieczna rezerwa. Pierwszy raz nie będą się musieli spieszyć. Wizja powolnego tempa podnieciła ją. Uszminkowanymi wargami musnęła policzek męża. Gdyby teraz zajęli tylne siedzenia, tam, gdzie są przyciemnione szyby, być może nie miałaby nic przeciwko temu, ale w tych sprawach Richard jest zbyt konserwatywny. Już się pogodziła, że ich życie erotyczne toczy się wyłącznie w łóżku.

— Kupisz sobie dwa pisma więcej — szepnęła.

— Półtorej godziny. Moje ostatnie słowo.

— I dodatkowo dwie szkockie…

Zdumiał się.

— A z powrotem kto siądzie za kółkiem?

— Ja.

Uśmiechnęła się. Richard podjął grę. Przechylił głowę w bok, jakby rzeczywiście rozważając propozycję.

 

— Chcę jeszcze skoczyć do fryzjerki.

Tak było najprościej. Podobnie jak większość mężczyzn, Richard, owszem, zauważał mocne ścięcie włosów albo zmianę koloru, ale już nie cieniowane końcówki, a co dopiero efekt odżywczej maski. Westchnął, zapalił silnik i ruszyli. W kącie parkingu stała żółtobrązowa woda. W ostatniej chwili skręcił ostro kierownicę.

— Co, omijasz kałuże? — powiedziała z rozbawieniem. — To nie w twoim stylu…

Zrobił minę winowajcy i oboje się roześmiali. Jak już tyle razy wcześniej, teraz także poczuła się głupio, że zdradza tego świetnego faceta. No cóż, chyba po prostu jestem rozwiązła. Gdy jednak ze swych rozterek zwierzyła się Anecie, przyjaciółka ją wyśmiała.

— To ma być rozwiązłość? Dwie godziny szczęścia miesięcznie?

Helena patrzyła na nią bezradnie.

— Głupie dwadzieścia cztery godziny w roku? — kontynuowała Aneta. — Jeden jedyny naprawdę szczęśliwy dzień? Uważasz, że to w życiu dużo?

Na zatłoczonym podziemnym parkingu niby pomagała Richardowi w znalezieniu wolnego miejsca, w rzeczywistości jednak rozglądała się, czy przypadkiem nie zobaczy auta Milana. Na odrapanym filarze, za którym akurat skręcali, były różnobarwne resztki lakieru. W następnym rzędzie dostrzegła dobrze znany samochód, co ją zaskoczyło, dotychczas za każdym razem musieli się zdzwaniać przez komórkę. Jej brzuch zalała fala strachu i podniecenia. Powtórzyła w myśli literę i numer najbliższego filaru. Twarz Milana była niewidoczna, miał opuszczoną osłonę. Czy to aby nie rzuca się w oczy? Na szczęście cała uwaga Richarda skupiła się na monitorze kamery parkingowej. Wyłączywszy silnik, z chłopaczkowatym zadowoleniem stwierdził, że wcisnął się idealnie między dwa auta. Za przednią szybą samochodu zauważyła jakiś ruch. Uzmysłowiła sobie, że akurat w tej chwili obu mężczyzn dzieli zaledwie dziesięć metrów, i wbrew własnej woli parsknęła lekko histerycznym śmiechem.

— Co jest? — spytał Richard przyjaźnie. — Z czego się chichrasz?

— Z ciebie, panie kierowco.

Dwoma palcami złapał ją za kark, zsunął rękę, po czym pełną dłonią ścisnął jej lewy pośladek tak mocno, aż krzyknęła, jednocześnie zauważając, że czubki zamszowych czółenek są trochę mokre. Odwróciwszy się plecami do Milana, poprawiła spódnicę. W udach czuła napięcie. Richard odszedł od samochodu, elektroniczny zamek wydał krótki pisk. Zerknął na zegarek.

— Kwadrans po czwartej tutaj. Równe dwie godziny.

— Świetnie. Jesteś cudowny, naprawdę!

— Ani minuty dłużej.

 

Rozstali się przed sklepem z obuwiem. Kupiwszy dwie gazety i nowy numer pisma Off Road, Richard powoli szedł szerokim korytarzem w stronę swej ulubionej kawiarni. Sklepowe witryny mijał obojętnie, ale przed przeszkloną ścianą kącika dla dzieci stanął i zapatrzył się na około trzyletnią dziewczynkę z jeszcze mniejszym chłopczykiem, zapewne bratem, którzy na małym toboganie co i rusz zjeżdżali w stertę kolorowych piłeczek; odszedł, gdy dostrzegł spojrzenie jednej z matek.

W kawiarni usiadł tak, by móc obserwować przechodniów. Młodziutka, ruda kelnerka jakby go poznawała. Zamówił kawę, mineralną i podwójną whisky. Czasu jest mnóstwo. W tej kanciapie za sklepem i tak nie wytrzymają dłużej niż piętnaście minut, zresztą za każdym razem, kiedy wychodzi, inne ekspedientki znacząco chichoczą. Oczywiście dla Anety kwadrans to za mało, ale jemu wystarcza. A gdyby dać jej dzisiaj mały prezent? Perfumy? Kwiaty? Helenie też bym mógł potem wręczyć kwiatki. Pogrążył się w lekturze, chwilę później kelnerka przyniosła zamówienie.

— Żona na zakupach? — spytała.

Zdał sobie sprawę, że jest o dobre dwadzieścia lat młodsza. Jej ironia sprawiła mu raczej radość, wiedział bowiem, że taka kombinacja pokoleniowej pogardy                    i lekkiego zainteresowania to maksimum, co może go spotkać. A będzie jeszcze gorzej.

— Nie, tylko udaje, że robi zakupy. Tak naprawdę jest z kochankiem.

— No co pan!

— Tak to już bywa. Zawsze czeka na nią w samochodzie na parkingu.

— Tolerancyjny mąż z pana — uśmiechnęła się.

— Bardziej by pasowało — zrezygnowany.

— Mówi pan poważnie? — zapytał...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rumian.htw.pl
  •  
     
    Linki
     
     
       
    Copyright 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates