|
Amanda Quick - Zgubione, Rozne |
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Rozdzial pierwszy Nigdy nie nalezy wiazac sie emocjonalnie z klientem - powiedziala Vesta Briggs. - Ale ja nic nie czuje do Macka Eastona. - Cady przytrzymala sluchawke ramieniem i zdjela pantofle na wysokich obcasach. - W kazdym razie nie to, co masz na mysli. Po prostu mu doradzam. Chyba juz ci to wyjasnilam. Na drugim koncu sluchawki na chwile zapanowalo milczenie. Cady cicho westchnela i opadla na kanape. Telefon zadzwonil przed chwila, ledwie weszla do domu. Rzucila sie, by odebrac, w nadziei, ze to Nieznajomy. Nie byl to jednak Mack Easton. Dzwonila cioteczna babka. - Twój glos brzmi jakos inaczej, kiedy o nim mówisz - stwierdzila Vesta z przygana. - Mam wrazenie, ze nie jest ci obojetny. Jest tylko glosem w sluchawce telefonicznej. Ach, cóz to byl za glos. Za kazdym razem dzialal na nia elektryzujaco, a jej bujna wyobraznia dokonywala reszty, wyczarowujac smiale fantazje erotyczne. Ten glos szeptal w jej snach, lecz nie zamierzala zwierzac sie z tego oschlej ciotecznej babce. Vesta Briggs z pewnoscia nie miala marzycielskiego usposobienia. Cady zdjela srebrny kolczyk i odlozyla go na szklany blat stolika. Pomyslala, ze nie powinna mówic Vescie o tym, iz Easton bardzo czesto przesyla wiadomosci za posrednictwem poczty internetowej. Wygladalo na to, ze lubi gromadzic dziwne informacje zwiazane ze swiatem sztuki, a potem przesylac je Cady. Ostatnio odniosla nawet wrazenie, ze zaczal z nia flirtowac za posrednictwem komputera. Przechowywala te korespondencje w specjalnym zbiorze, który opatrzyla tytulem "Nieznajomy". Zaczynala dzien od sprawdzenia, czy zlozyl jej internetowa nocna wizyte. Bronila sie przed okreslaniem swojego nawyku mianem obsesji, zdawala sobie jednak sprawe, ze wiele osób uznaloby jej zachowanie za dzieciece zachcianki, od których nie moze sie uwolnic. Pomyslala, ze jedyna osoba zdolna do zrozumienia jej malych dziwactw jest Vesta. Popatrzyla na rodzinne fotografie na scianie. Jedno ze zdjec przedstawialo ciemnowlosa kobiete o tajemniczym spojrzeniu. Zostalo zrobione jakies piecdziesiat lat temu, kiedy cioteczna babka miala trzydziesci pare lat, wkrótce po zalozeniu galerii Chatelaine. Vesta sprawiala wrazenie duchowo nieobecnej ,jakby wsluchanej w wewnetrzny dialog z przeszlosci. Wydawalo sie, ze w swoim zyciu ciotka dbala jedynie o galerie, i nie bylo w nim miejsca na milosc, malzenstwo czy dzieci. Przez piecdziesiat lat samodzielnie pilnowala zalozonego przez siebie interesu, a dzieki zdolnosciom i wielkiemu uporowi doprowadzila galerie do dzisiejszej pozycji w swiecie sztuki. Jednak chociaz Vesta niezwykle starannie strzegla dostepu do swojego zycia prywatnego, nie mogla juz ukryc swoich coraz liczniejszych dziwactw. 8 Zgubione, znalezione Prawie wszyscy byli pewni, ze Cady odziedziczy galerie po ciotecznej babce. Ostatnio Cady coraz bardziej obawiala sie tej perspektywy. Mimo ze Vesta byla oschla i surowa, Cady bardzo ja lubila, i to nie tylko dlatego, ze cioteczna babka przekazala jej swa wiedze na temat sztuki i antyków. Porozumienie miedzy nimi siegalo znacznie glebiej. Jeszcze jako dziecko Cady czula, ze pod ochronnym lodowym pancerzem Vesta skrywa jakis ból. - Easton to dobry klient - powiedziala, starajac sie nadac swemu glosowi przekonujace brzmienie. - A poza tym moja praca naprawde mi sie podoba. - Szukanie zaginionych i skradzionych dziel sztuki? - Vesta chwile milczala. - Domyslam sie, dlaczego to cie bawi. Zawsze lubilas przygody, nie tak jak Sylvia. - I wlasnie dlatego Sylvia nadaje sie na szefowa galerii Chatelaine duzo bardziej niz ja - wtracila pospiesznie Cady. Ona ubóstwia ten typ dzialalnosci. - A ty nie. - W glosie Vesty slychac bylo ton rezygnacji. - Nie. - Cady wygodniej rozsiadla sie na kanapie. - Jestem bardzo zadowolona z mojej firmy doradczej. Nie nadaje sie do kierowania tak duza galeria jak Chatelaine. Obie dobrze o tym wiemy. - Moze któregos dnia zmienisz zdanie. - Nie. - Rozmowa dotykala bolesnych spraw, starannie ukrywanych od czasu rozwodu Cady przed trzema laty. Na linii znów zapanowala cisza. - Uwazaj - odezwala sie po chwili Vesta. - Nie daj SIe uwiesc swojemu nowemu klientowi. - Uwiesc? - powtórzyla Cady zduszonym glosem, nie wierzac wlasnym uszom. Vesta nigdy nie poruszala tematu seksu. Przeciez ci mówilam, ze nawet go nie widzialam. - Na rynku dziel sztuki gra czesto idzie o wysoka stawke. Wiesz o tym równie dobrze jakja. Nie mozesz ufac mezczyznie, który potrzebuje twojej rady, by zyskac fortune. Mam wrazenie, ze ten Easton uznal, ze jestes mu przydatna. 9 Jayne Ann Krentz - Przeciez wlasnie o to chodzi w doradztwie. - Nie ma niczego zlego w pomaganiu klientom, ale nie nalezy pozwolic sie wykorzystywac. To wielka róznica. - Nie bój sie, ciociu, nie przezywam ognistego romansu z tym facetem. - Niestety, dodala w myslach. - No dobrze, to tyle na temat Macka Eastona. Nie zadzwonilam do ciebie tylko po to, zeby o nim rozmawiac - dodala Vesta. - To dobrze. - Chcialam równiez ci powiedziec, ze zaczynam sie powaznie zastanawiac nad tym, czy fuzja z Austrey-Post jest dla nas korzystna. Poczuwszy gleboka ulge po zmianie tematu, Cady zalozyla nogi na oparcie kanapy i przyjela wygodna pozycje. - Sylvia powiedziala mi, ze rozwazasz mozliwosc opóznienia glosowania. - Nie podjelam jeszcze ostatecznej decyzji, ale zrobie to wkrótce. - Vesta umilkla na chwile. - Doszlam jednak do wniosku, ze powinnas o tym wiedziec. - Niejestemjuz czlonkiem zarzadu -przypomniala Cady. Nie bede brala udzialu w glosowaniu. - Wiem o tym. Mimo wszystko uznalam, ze jestem ci winna te informacje. - Sylvia nie jest naj szczesliwsza z tego powodu - powiedziala ostroznie Cady. - Wiem. Chce, zeby fuzja doszla do skutku. - Ona ma swoja wlasna wizje rozwoju galerii. Tak. - To nieslychanie smiala wizja. Dzieki niej bardzo wzrosnie znaczenie galerii Chatelaine. - Tak. Ton glosu Vesty mówil Cady, ze ciotka cos ukrywa, wiedziala jednak, ze domaganie sie wyjasnien nic nie da. Poza tym byl to przeciez problem Sylvii. - Bylas gdzies dzis wieczorem? - zapytala Vesta. Kolejna zmiana tematu. Ciekawe. 10 Zgubione, znalezione - Poszlam na prezentacje kolekcji Anny Kenner - odpowiedziala Cady. - Ach, prawda. Teraz sobie przypominam, ze mi o tym mówilas. Spodziewam sie, ze byla duza frekwencja. Rekiny z rynku krazyly juz od lat, czekajac na smierc Anny Kenner. Jej kolekcja osiemnasto- i dziewietnastowiecznych dziel sztuki uzytkowej nalezy do najwspanialszych w kraju. - Dosc pocieszajace jest to, ze pani Kenner udalo sie przezyc wielu z nich. Zmarla w wieku dziewiecdziesieciu siedmiu lat. - To godne podziwu. Zawsze bardzo lubilam Anne. Kilka lat temu kupila ode mnie kilka przedmiotów. Byly to najcenniejsze dziela w jej zbiorach. - Wiem. Zatrudniala mnie jako doradce, przenioslam sie do Santa Barbara. Bardzo ja lubilam. Tego wieczoru rezydencja Anny Kenner w Santa Barbara roila sie od padlinozerców w wieczorowych strojach. Przybyli tu, by obejrzec majatek po zmarlej i przygotowac sie do aukcji, która miala odbyc sie nazajutrz wieczorem. Spadkobiercy Anny nie byli zainteresowani wspaniala porcelana angielska, georgianskimi srebrami, plycinami zdobionymi chinskimi motywami i wspanialymi meblami, które zgromadzila w ciagu zycia. Pragneli tylko jak najszybciej i jak najkorzystniej zamienic jej ziemskie dobra na gotówke, a ludzie dzialajacy na rynku dziel sztuki az przebierali nogami, by pomóc im w osiagnieciu tego celu. Cady spedzila wiekszosc wieczoru, stojac w rogu sali, z kieliszkiem nietknietego szampana w reku, i patrzac, jak handlarze, doradcy, kustosze muzeów i prywatni kolekcjonerzy przemierzaja przestronne pokoje. Co jakis czas zatrzymywali sie tu i tam, by dokladniej przyjrzec sie starannie wyeksponowanym dzielom sztuki i antykom, zapytac o ich pochodzenie i wartosc. Przedstawiciele domu aukcyjnego, równiez ubrani w czern i biel, dyskretnie stali w poblizu, gotowi do udzielania odpowiedzi i sluzenia rada. Cady pomyslala, ze wszystko odbywa sie w niezmiernie cywilizowany sposób, z odpowiednia atmosfera szacunku i po- 11 Jayne Ann Krentz wagi, nie potrafila jednak opanowac uczucia melancholii. Powinna byc na to przygotowana. Takie wydarzenia byly jej dobrze znane. Dorastala w swiecie kolekcjonerów i handlarzy dziel sztuki, i dobrze zdawala sobie sprawe, ze tam, gdzie w gre wchodzi sprzedaz cennej kolekcji, nie ma miejsca na sentymenty. Lecz tego wieczoru przygotowaniom do tego, co w istocie bylo jedynie szlachetniejsza odmiana wyprzedazy organizowanych w garazach, towarzyszyl nastrój smutku. Pomyslala, ze ma prawo do tego, by czuc przygnebienie. Anna Kenner byla dla niej kims wiecej niz klientka. Stala sie jej przyjaciólka. - Dobrze chociaz, ze Anna prowadzila dosc wystawne zycie w ostatnich latach - powiedziala Cady. - Mysle, ze podobal jej sie taki styl. - Mam nadzieje - odpowiedziala chlodno Vesta. - Chyba nie bylo takich pieniedzy, których by nie wydano na zabezpieczenie tego majatku. - To prawda. Najwieksze domy aukcyjne z Nowego Jorku przysylaly swoich przedstawicieli. Równiez miejscowi wydali na nia fortune. Powiedziala mi, ze umizgi zaczely sie zaraz po jej osiemdziesiatych urodzinach. Kto by przypuszczal, ze bedzie zyla tak dlugo. Podobnie jak inni kolekcjonerzy dorównujacy jej pozycja, Anna Kenner w ostatnich latach swego zycia byla traktowana iscie po królewsku przez marszandów, doradców i kustoszy. Na urodziny otrzymywala wymyslne kompozycje kwiatowe od domów aukcyjnych; dostawala mnóstwo zaproszen na wernisaze i prezentacje w galeriach i muzeach, a jak zwierzyla sie kiedys Cady, jej karnecik zawsze byl pelny. To naklanianie do skorzystania z posrednictwa bylo wprawdzie prowadzone z klasa, niemniej jednak pozostawalo nieetyczne. - Robi sie pózno - stwierdzila Vesta. - Troche poplywam i klade sie spac. Dobranoc, Cady. Cos tu jest nie tak, pomyslala Cady. To nie byla typowa rozmowa telefoniczna z Vesta. 12 Zgubione, znalezione - Ciociu? Tak? - Czy cos sie stalo? - Dlaczego tak sadzisz? - zapytala cierpko Vesta. Cady wzdrygnela sie. - Bo to niepodobne do ciebie, zebys dzwonila bez konkretnego powodu. - Przeciez wyjasnilam ci, dlaczego dzwonie. Chcialam cie przestrzec przed zawarciem zbyt bliskiej znajomosci z Eastonem i powiadomic cie o tym, ze mam watpliwosci co do fuzji. - No tak. Cady pomyslala, ze sprawy Macka Eastona i fuzji nie sa wystarczajacym powodem telefonu o tak póznej porze, jednak czesto trudno bylo sie zorientowac, co kryje sie pod maska Vesty. Doszla do wniosku, ze ciotka najprawdopodobniej czuje sie samotna. - .Ciociu? - A tym razem o co ci chodzi? - Kocham cie. Po drugiej stronie sluchawki zapanowala pelna napIeCIa cisza. Cady przygotowala sie duchowo na reakcje ciotki. Vesta nie byla sentymentalna. - Ja tez cie kocham, Cady - powiedziala. Slowa zabrzmialy sztywno i zgrzytliwie, jakby zostaly wydobyte z glebokiej otchlani. Cady byla tak zaskoczona, ze omal nie spadla z kanapy. - Jestesmy do siebie bardzo podobne - kontynuowala Vesta. - Mam jednak nadzieje, ze zycie ulozy ci sie inaczej. Cady usilowala zebrac mysli. - Inaczej? - Chcialabym, zebys byla szczesliwa - wyjasnila Vesta z prostota. Dobranoc, Cady. Po tych slowach ciotka przerwala polaczenie. Cady znieruchomiala. Odlozyla sluchawke dopiero wtedy, gdy uslyszala w niej przerywane sygnaly. Potem wstala, wlozyla buty i powoli przeszla korytarzem do sypialrii. Tam rozpiela 13 Jayne Ann Krentz skromna sukienke z wywijanym kolnierzem, która miala na sobie w czasie prezentacji. Wlozyla czarne rajstopy i trykot, po czym przeszla do salonu. Wlaczyla muzyke Mozarta i usilowala sie skupic. Kiedy byla juz gotowa, starannie wykonala cwiczenia jogi, jak czynila to codziennie od czasu ukonczenia college'u. Niejeden znajomy zwracal jej uwage, ze ma lekkiego bzika na punkcie tych codziennych cwiczen, lecz Cady byla przekonana, ze polaczenie plynnych, rozciagajacych ruchów z technika glebokiego oddychania pozwala jej panowac nad swoja sklonnoscia do ulegania atakom panicznego strachu. Te sklonnosc bez watpienia odziedziczyla po rodzinie ze strony Vesty. Przestrzegala regularnosci cwiczen, lecz dla pewnosci zawsze miala przy sobie tabletke owinieta w bibulke w pudeleczku przyczepionym do kólka z kluczami. Juz od wielu lat nie musiala siegac po pigulke, jednak swiadomosc, ze w razie potrzeby zawsze moze to zrobic, dawala jej poczucie bezpieczenstwa. Czesto myslala o tym w chwili przerwy pomiedzy zamknieciem drzwi windy a ruszeniem kabiny. Oczami wyobrazni widziala tabletke, ilekroc siedziala w samolocie oczekujacym na pozwolenie na start. Lecz strach ogarnial ja przede wszystkim wtedy, gdy ktos usilowal namówic ja na kapiel w jeziorze lub oceanie czy jakiejkolwiek wodzie, w której nie widziala dna. Problem ataków paniki jest jeszcze jedna rzecza, laczaca mnie z Vesta, pomyslala, wykonujac powolny sklon, który rozluznil napiecie barków. Przez cale lata slyszala setki porównan. "Jestes zupelnie taka sama jak ciotka ... Masz to po ciotce ... Maszjej oko do sztuki i antyków". Jednakze w kwestii glebokiej wody znajdowaly sie na przeciwleglych biegunach. Osiemdziesiecioszescioletnia ciotka plywala prawie kazdego dnia swego doroslego zycia. Vesta kochala wode. Miala duzy basen na tarasie swego domu w poblizu Sausalito w Marin County w Kalifornii i bardzo lubila samotnie plywac w ciemnosci. 14 Zgubione, znalezione Cady uprzytomnila sobie, ze joga jest w jej zyciu tym, czym dla ciotki plywanie. Jeszcze jedna wspólna cecha. Czasami miala ochote krzyczec, zaklopotana. Nie bylo jednak sensu zaprzeczac, ze z kazdym rokiem lepiej uzmyslawiala sobie podobienstwa miedzy soba a ciotka. Te wyrazne
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plrumian.htw.pl
|
|
|
|
|
Linki |
|
- Strona startowa
- Amanda Stevens - The secend Mrs Malone, ebooki angielskie
- Amanda Grange - Mr. Darcy's Diary, Pride and Prejudice
- Alphas [2x02] The Quick and the Dead, ALPHAS, Season 2, Napisy
- Amanda Browning - Grecka przysięga(1), romanse do czytania
- Amanda Clark - Prawo Sullivana, ● Harlequin Romance
- Amanda Hocking - Trylle 03 - Przywrócona, Książki
- Amanda Stevens - A man of secrets, ebooki angielskie
- Amanda Stevens - Lover, ebooki angielskie
- Aldous Huxley, Drzwi percepcji
- Andrew Chong - Digital Animation, 02 Digital Art
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tomekiveco.xlx.pl
|
|
|