|
Anne Mather - Niedyskrecja, ● Harlequin Romance |
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] ANNE MATHER Niedyskrecja ROZDZIAŁ PIERWSZY Z pokładu kursującego między wyspami promu Laguna Cay wydawała się zielona, egzotyczna - i boleśnie znajoma. Boleśnie, ponieważ Abby miała nadzieję, że być może to wspomnienia dodały jej ciepła, blasku i barwy. Oczywiście było inaczej. W istocie roślinność okazała się jeszcze bardziej dzika i bujna. Skąpana w słońcu przystań była jaśniejącą bramą do czterdziestu mil kwadratowych zielonego raju. Jednak raju tylko w sensie geograficznym, poprawiła się w myślach, nieświadomie zaciskając ręce na poręczy statku. Z jej punktu widzenia wyspa była wszystkim, lecz na pewno nie rajem. Opuściła Laguna Cay, przysię gając, że nigdy tu nie wróci. Nie dlatego, że miała wtedy jakikolwiek wybór, przyznała niechętnie. Trzymając się ściśle faktów należało- by dodać, że została wyrzucona z wyspy i łzy przesłaniały jej ostatnie spojrzenia na Sandbar z okna dyrektorskiego odrzutowca Jake'a. Postanowiła nigdy nie wrócić, ale w tym czasie nie miała pojęcia, że sąd przyzna Jake'owi opiekę nad Dominikiem. Abby odetchnęła głęboko, puściła poręcz i wytarła spocone ręce o dżinsową spódnicę. Muszę się uspokoić, pomyślała, uświadamiając sobie, że już pozwoliła ponieść się nerwom. Nie przyjeżdżała tu z własnej inicjatywy. Julie ją zaprosiła. Jej dłonie przylepiły się do cienkiego dżinsu, podciągając wyżej spódnicę. Gdy pośpiesznie ją wygładzała, zorien towała się, że obserwuje ją grupa odpoczywających na rufie marynarzy. Normalnie nie przejęłaby się ich 5 NIEDYSKRECJA spojrzeniami. Bóg świadkiem, że przywykła do wlepionych w siebie oczu najróżniejszych ludzi, nie wyłączając tych, których podniecało spoglądanie pożądliwym okiem na każdą ładną kobietę. Dzisiaj jednak, gdy ledwo mogła ukryć miotające nią uczucia, nie miała chęci komukolwiek sprawiać przyjemność. Obrzuciła mężczyzn zimnym spojrzeniem i zdecydowanym ruchem odwróciła się do nich plecami. Nie mogła jednak zignorować powodów, dla których zwrócili na nią uwagę. Spojrzała na swój strój ich oczami i odkryła jego braki. Obcisła dżinsowa spódniczka ledwie sięgająca kolan, wydawała się dość skromna jeszcze rano, w pokoju hotelowym w Nassau. Wyglądając przez okno, widziała kobiety ubrane znacznie krócej i w skąpych szortach. Jej ciemnoniebieska jedwabna kamizela i dżinsowa spódnica wyglądały niemal konser watywnie. Kłopot polegał na tym, że miała metr siedemdziesiąt siedem wzrostu i mężczyźni z reguły najpierw zauważali jej nogi. Teraz gorzko żałowała, że nie zdecydowała się na spodnie. Ale było tak gorąco i wilgotno. Wyspy Bahama w czerwcu nie należały do jej ulubionych miejsc. Nie nęcił jej też pomysł ponownego włożenia bawełnianych spodni, które miała na sobie w czasie lotu z Londynu. Oznaczało to, że wybór był ograniczony do szortów, które zapakowała z myślą o pobycie w samym Sandbar, dwóch spódnic i trzech sukienek, w tym sezonie znacznie skróconych. Uniosła do góry ramię i odsunęła dłonią włosy z karku, beztrosko nieświadoma cudzych oczu, które ją obser wowały. Jej ruchy podkreślały krągłość piersi, rysujących się pod cienkim materiałem kamizeli, której poły rozchyliły się, ukazując koronkowy staniczek. Chyba tylko cudem mieściły się w nim rozkosznie bujne kształty Abby. Kapitan promu znacząco wzniósł oczy na ten widok. Zastanawiał się też, dlaczego ta piękna dama wracała na wyspę. W końcu powody jej wyjazdu znane były wszem NIEDYSKRECJA i wobec. Musiało to mieć coś wspólnego z panem Lowellem. Pamiętając jednak, jak Wielki Szef wyrzucił ją, nie przypuszczał, by on właśnie wiedział cokolwiek o jej przyjeździe. Chyba, że po tym, co się wydarzyło... Zbliżali się już jednak do nabrzeża i kapitan przerwał swe rozmyślania, gdyż niestety wprowadzenie promu do przystani wymagało, by skupił na tym całą swą uwagę. Parowiec, pływający między wyspami, był jedynym publicznym środkiem transportu docierającym do Laguna Cay, którą rafy koralowe strzegły przed nieproszonymi gośćmi. Ani jeden hotel nie czekał na turystów, i nie mieli oni prawa wjazdu. Każdy, kto schodził na ląd, musiał udokumentować fakt, że jego przyjazd jest oczekiwany. Ponieważ większość gości przylatywała samolotem, który pilotował osobiście pan Lowell, kapitan Rodrigues przewoził głównie zaopatrzenie. Mimo to w małej przystani tłoczno było od łodzi rybackich. Większość mieszkańców żyła z morza. Ryby, złowione u wybrzeży Laguna Cay i pobliskich wysp Abacos, sprzedawano w Nassau i na Wielkiej Bahamie. Dzięki temu rybacy i ich rodziny żyli stosunkowo dostatnio. Żyzna gleba i ciepły klimat pozwalały im również na pewną samowystarczalność. Wszystko to w połączeniu z dobrym zdrowiem mieszkańców było miarą sukcesu gospodarczego Laguna Cay. Oczywiście trzeba przyznać, że zanim Jake Lowell piętnaście lat temu kupił wyspę, sprawy miały się inaczej. Tubylcy byli dość zadowoleni, wegetując z dnia na dzień i Jake'owi kilka lat zajęło przekonanie ich o konieczności zmian. Ale Jake był mistrzem perswazji, z goryczą pomyślała Abby. Pamiętała aż za dobrze jak przekonał sędziego, aby jemu powierzył wychowanie jej syna. Fakt, że Dominik był także jego synem, nie miał znaczenia. Była matką dziecka. Jej należało przyznać to prawo. Czarne dłonie wyciągnęły się po liny, gdy prom dobił do kamiennego nabrzeża. Abby nerwowo zaciskała ręce, 8 NIEDYSKRECJA przygotowując się do zejścia na ląd. Miała jedną walizkę - dowód optymizmu być może, ale nie mogła przecież podróżować bez ubrania na zmianę - i miękką skórzaną torbę, zawierającą dokumenty i pozostałe rzeczy osobiste. - Pan Lowell spodziewa się pani? Melodyjny głos kapitana Ridriguesa na chwilę przerwał jej pełną niepokoju obserwację nabrzeża. Abby odwróciła się i spojrzała na niego z uśmiechem, który, miała nadzieję, dowodził jej pewności siebie. - Tak, oczekują mnie - powiedziała prawie, ale nie w pełni, odpowiadając na jego pytanie. - Dziękuję za bardzo miły rejs. Był prawdziwą przyjemnością. Kapitan Rodrigues odpowiedział uśmiechem na uśmiech. Na jego ciemnej twarzy ozdobionej czarnymi, usztywnionymi wąsami malował się zachwyt. - Jestem szczęśliwy, że mogłem pani służyć - za pewnił gładko. - Być może skorzysta pani ponownie z naszych usług w drodze powrotnej. Spuszczano trapy z wystającymi niczym żebra stop niami. Abby pożegnała kapitana ruchem ręki i skierowała się do zejścia, chociaż pośpiech nie był konieczny. Statek przewoził tylko jeszcze jednego pasażera, a ponieważ miał on znajomych wśród załogi, nie myślał nawet o zejściu na ląd. Ostrożnie schodząc na nabrzeże po trapie, Abby pozwoliła oczom błądzić poza zwarty tłum ciekawskich. Patrzyła na rzędy pomalowanych na różowo domostw na zboczu wzgórza, wznoszącego się za portem. Koralowe dachy pięły się schodkowo w górę. Tu i ówdzie widok urozmaicały balkony z kutego żelaza i pnące wino. Upał był tu bardziej odczuwalny, jakby uwięziony w otoczonej skałami kotlinie, i odcięty od powiewu z morza. Abby poczuła, że całe jej ciało pokrywa się kropelkami potu. Gdzie jest Julie? Dręczyła się tym pytaniem, stawiając pierwsze, po sześciu latach, kroki na wyspie. Siostra Jake'a przyrzekła, że będzie tu na nią czekała. Chyba jej nie zawiedzie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plrumian.htw.pl
|
|
|
|
|
Linki |
|
- Strona startowa
- Anne Rice - Nowe Kroniki Wampirów 2 - Wampir Vittorio, Anna Rice
- Anne Rice - Śpiąca Królewna 1 - Przebudzenie Spiącej Królewny (m76) (www.cuwroclaw.blogspot.c, ebook
- Anne Rice - Dzieje czarownic z rodu Mayfair 01 - Godzina czarownic t.4, CZYTELNIA
- Anne Rice - Przebudzenie Śpiącej Królewny, ebooki kindle, kindle
- Anne McCaffrey - Planeta Piratów 03 - Pokolenie Wojowników, Książki
- Anne Rice - Kroniki wampirze 07 - Merrick, biblioteka, Ebook
- Anne McCaffrey - Planeta Piratów 02 - Sen Jak Śmierć(2), Książki
- Anne Herries - 02 Słowo Rycerza, Dynastia Banewulfów
- Anne Bronte - Agnes Grey, Różne
- Anne McCaffrey - Sen jak smierc, KSIĄŻKI
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- monissiaaaa.pev.pl
|
|
|