Angelsen Trine - Córka morza 09 - ...

Strona startowa
Angelsen Trine - Córka morza 09 - Niebezpieczne uczucia, ❤❤❤ Angelsen Trine - Córka morza(1)
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
TRINE ANGELSEN
NIEBEZPIECZNE UCZUCIA
SAGA CÓRKA MORZA IX
Rozdział 1
- Chcecie zobaczy
ę
, jak wygl
Ģ
da mój ukochany? – powtarzała Lina, wymachuj
Ģ
c
obrazkiem, który trzymała w r
ħ
ce.
- No pewnie – u
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
Elizabeth. Wytarła dłonie w fartuch, by na pewno mie
ę
czyste i suche palce.
Ostro
Ň
nie uj
ħ
ła czarno – biały obrazek i przygl
Ģ
dała si
ħ
m
ħŇ
czy
Ņ
nie. Stał obok jakiej
Ļ
beczki i patrzył w dal, przed siebie. Fotografia była mała i niewyra
Ņ
na, nie dało si
ħ
rozró
Ň
ni
ę
rysów, poza tym m
ħŇ
czyzna nosił bujn
Ģ
brod
ħ
.
- W
ħ
drowny fotograf je zrobił – wyja
Ļ
niła Lina. – I wła
Ļ
ciwie to si
ħ
nie nazywa
obrazek, tylko fotografia. On tak mi pisze w li
Ļ
cie. Dałaby
Ļ
wiar
ħ
,
Ň
e mo
Ň
na zrobi
ę
co
Ļ
takiego?
Elizabeth musiała si
ħ
z ni
Ģ
zgodzi
ę
– rzeczywi
Ļ
cie trudno uwierzy
ę
. Spojrzała na
Kristiana, który wci
ĢŇ
stał w tym samym miejscu.
- A ty nie przyjedziesz zobaczy
ę
? – spytała zdziwiona. – Widziałe
Ļ
ju
Ň
przedtem tak
Ģ
fotografi
ħ
!
- E tam, nie ma za bardzo czego ogl
Ģ
da
ę
– uci
Ģ
ł krótko.
Elizabeth znowu spojrzała na obrazek, Helene pochylała si
ħ
nad ni
Ģ
.
- No nie, przesta
ı
cie si
ħ
ju
Ň
gapi
ę
na tego człowieka. Nie mo
Ň
emy tu stercze
ę
przez
cały dzie
ı
! – krzykn
Ģ
ł Kristian.
- Co ci si
ħ
tak nagle zacz
ħ
ło spieszy
ę
? – zdumiała si
ħ
Elizabeth, najwyra
Ņ
niej nie
maj
Ģ
c zamiaru wypu
Ļ
ci
ę
fotografii z r
ħ
ki. – Jak to mówiła
Ļ
, Lina, jak si
ħ
ten twój ukochany
nazywa?
- Andreas Sandberg.
- A, no tak – przypomniała sobie Elizabeth, oddaj
Ģ
c kartonik.
- No, Kristian, ty te
Ň
chod
Ņ
zobaczy
ę
– powtórzyła Helene. Wzi
ħ
ła fotografi
ħ
od Liny
i podsun
ħ
ła j
Ģ
Krystianowi. – Mo
Ň
e go znasz. Przecie
Ň
co roku je
Ņ
dzisz do Kabelvaag na
zimowe połowy.
- Nie, nigdy go nie widziałem – odparł pospiesznie.
- A mo
Ň
e ty, Ole, wiesz, kto to taki? – dowiadywała si
ħ
Elizabeth.
Parobek studiował podobizn
ħ
ze zmarszczonymi brwiami.
- Nie, nie wydaje mi si
ħ
.
- On nie pochodzi z Kabelvaag – wtr
Ģ
ciła Lina. – On…
W tej samej chwili Amanda wypu
Ļ
ciła z r
Ģ
k talerz, który roztrzaskał si
ħ
na tysi
Ģ
ce
drobnych kawałków.
- Przepraszam, przepraszam – powtarzała przera
Ň
ona. Ja nie chciałam. – Pospiesznie
przyniosła szczotk
ħ
i zacz
ħ
ła zmiata
ę
skorupy. – Ja oczywi
Ļ
cie zapłac
ħ
, potr
Ģę
cie mi z pensji.
- Głupie gadanie – zaprotestowała Elizabeth. – Nie b
ħ
dziemy robi
ę
sprawy z powodu
jakiego
Ļ
talerza. Poza tym był stary, z tego kompletu zostały nam tylko dwie sztuki, po prosto
sprz
Ģ
tnij to i ju
Ň
.
Lina podbiegła,
Ň
eby pomóc Amandzie, a kiedy sko
ı
czyły Kristian wyj
Ģ
z kuchennej
szuflady nó
Ň
i kamienn
Ģ
osełk
ħ
.
1
- Mam zaj
ħ
cia w obej
Ļ
ciu – oznajmił.
- Przepraszam,
Ň
e zapyta – zwróciła si
ħ
do niego Lina niepewnie. – Ale czy Andreas,
mój ukochany, mógłby przyjecha
ę
do mnie z wizyt
Ģ
, mo
Ň
e na pocz
Ģ
tku jesieni? On,
oczywi
Ļ
cie, nie chce by
ę
ci
ħŇ
arem, b
ħ
dzie pracował we dworze na swoje utrzymanie.
Elizabeth u
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
.
- No co
Ļ
ty! Nie b
ħ
dziemy go
Ļ
cia zmusza
ę
do pracy za łó
Ň
ko i troch
ħ
jedzenia.
- Nie b
ħ
dzie tu odwiedzin
Ň
adnych ukochanych – uci
Ģ
ł Kristian tak gwałtownie,
Ň
e
Elizabeth podskoczyła.
- Co masz na my
Ļ
li?
- To, co powiedziałem. Słu
ŇĢ
ce nie b
ħ
d
Ģ
tu przyjmowa
ę
swoich kawalerów. A poza
tym jedna robota goni drug
Ģ
, to nie jest czas na wizyty.
Z tymi słowami wybiegł, zatrzaskuj
Ģ
c za sob
Ģ
drzwi. Helene i Amanda spojrzały po
sobie spłoszone. Ole chrz
Ģ
kn
Ģ
ł.
- Chyba ja te
Ň
wróc
ħ
do swoich zaj
ħę
– mrukn
Ģ
ł, po czym i on znikn
Ģ
ł.
- Có
Ň
to za dziwne zachowani, pomy
Ļ
lała Elizabeth.
- On nie miał nic złego na my
Ļ
li, Lina – powiedziała. – Jest po prostu zm
ħ
czonym a
zreszt
Ģ
rzeczywi
Ļ
cie, tyle tu roboty,
Ň
e trudno zaprasza
ę
go
Ļ
ci na dłu
Ň
sze pobyty. Mo
Ň
e
innym razem.
Lina skin
ħ
ła głow
Ģ
, wpatruj
Ģ
c si
ħ
znowu w fotografi
ħ
,
- To głupie z mojej strony,
Ň
e spytałam o co
Ļ
takiego – szepn
ħ
ła. – Niedługo zaczn
Ģ
si
ħ
wykopki, potem strzy
Ň
enie owiec i uboje, i nie wiadomo co jeszcze.
- Mo
Ň
e innym razem – powtórzyła Elizabeth i wi
ħ
cej nie poruszały ju
Ň
tego tematu.
Nadszedł pa
Ņ
dziernik. Trudna pora roku, kiedy to bóstwa pogody nie mog
Ģ
si
ħ
zdecydowa
ę
, czy ma by
ę
Ļ
nieg, czy deszcz. Tego dnia deszcz nieustannie zacinał w szyby, a
drzewa w gwałtownych podmuchach wiatru zgniły si
ħ
a
Ň
do ziemi.
Elizabeth biegła wła
Ļ
nie na strych, gdy na schodach zderzyła si
ħ
z Ane.
- B
Ģ
d
Ņ
ostro
Ň
niejsza – krzykn
ħ
ła na córk
ħ
, ale złapała j
Ģ
za r
ħ
k
ħ
, zanim mała zd
ĢŇ
yła
spa
Ļę
. – Nie widziała
Ļ
czasem Kristiana?
- Maria jest strasznie głupia – poskar
Ň
yła Ane, nie zwracaj
Ģ
c uwagi na pytanie matki.
– Ona mówi,
Ň
e ja wygl
Ģ
dam jak królik!
- Nie, w
Ň
adnym razie nie wygl
Ģ
dasz jak królik, i nie mów o ludziach,
Ň
e s
Ģ
głupi –
odparła Elizabeth, zagl
Ģ
daj
Ģ
c do kantoru Kristiana.
- Ona mówi,
Ň
e mam za du
Ň
e z
ħ
by. – Ane pokazała swoje dwa nowe siekacze.
W porównaniu z male
ı
kimi mlecznymi z
Ģ
bkami, były rzeczywi
Ļ
cie du
Ň
e. Ale nie na
to Elizabeth zwróciła uwag
ħ
przede wszystkim. Jeden z przednich z
ħ
bów zachodził na drugi,
dokładnie tak samo jak u Kristiana.
Poczuła,
Ň
e przenika j
Ģ
zimny dreszcz. Zauwa
Ň
yła to ju
Ň
wcze
Ļ
niej, ale ostatnio
skrzywienie stało si
ħ
wyra
Ņ
nie wi
ħ
ksze. Nigdy przedtem nie przemkn
ħ
ło jej nawet przez
my
Ļ
l,
Ň
e Ane mogłaby odziedziczy
ę
jakie
Ļ
charakterystyczne cechy swojego przyrodniego
brata. Fakt,
Ň
e oboje s
Ģ
bardzo opieku
ı
czy wobec zwierz
Ģ
t, to nic szczególnego, ale to
tutaj…!
- Nakrzyczysz na Mari
ħ
? – spytała Ane.
Elizabeth nie mogła wydoby
ę
z siebie słowa, stała tylko i patrzyła na córk
ħ
. Mo
Ň
e to
si
ħ
z wiekiem zmieni, my
Ļ
lała z nadziej
Ģ
, wiedziała jednak,
Ň
e chyba nie powinna za bardzo
na to liczy
ę
. Mogła tylko oczekiwa
ę
,
Ň
e nikt nie zauwa
Ň
y rodzinnego podobie
ı
stwa.
-Mamo – denerwowała si
ħ
Ane, tupi
Ģ
c ze zło
Ļ
ci
Ģ
nog
Ģ
. – Tylko patrzysz, a nic nie
mówisz! Masz zamiar nakrzycze
ę
na Mari
ħ
, czy nie?
Elizabeth opanowała si
ħ
i skin
ħ
ła głow
Ģ
.
- Oczywi
Ļ
cie,
Ň
e z ni
Ģ
porozmawiam.
2
Szukała jakiej
Ļ
wymówki,
Ň
eby zako
ı
czy
ę
t
ħ
rozmow
ħ
.
- Teraz musz
ħ
znale
Ņę
Kristiana – rzekła pospiesznie. – Zanosi si
ħ
na wichur
ħ
,
musimy sprz
Ģ
tn
Ģę
to, co jest na dworze.
Ane marudziła co
Ļ
za jej plecami, ale Elizabeth nie usłyszała, co dziecko mówi. W tej
samej chwili rozległo si
ħ
pukanie do drzwi. Kiedy otworzyła, na progu stał Sigvard, m
ĢŇ
Bergette.
- Dzie
ı
dobry i szcz
ħĻę
Bo
Ň
e – przywitał si
ħ
.
- Ach, to ty? Chyba z Bergette nie dzieje si
ħ
nic niedobrego? – spytała Elizabeth
po
Ļ
piesznie, zaniepokojona o ci
ħŇ
arn
Ģ
przyjaciółk
ħ
. Do porodu zostały jeszcze cztery
miesi
Ģ
ce. Dziecko b
ħ
dzie chyba bardzo du
Ň
e, zgadywała Elizabeth, bo Bergette ju
Ň
teraz
zrobiła si
ħ
gruba.
- Nie, Bergette ma si
ħ
Ļ
wietnie. A gdyby co
Ļ
szło nie tak, to przecie
Ň
mamy doktora.
Powiedział to z mdłym u
Ļ
miechem, który jednak nie obejmował oczu. W jego głosie
te
Ň
brzmiała nuta niech
ħ
ci. Elizabeth przypomniała sobie tamten dzie
ı
, kiedy Bergette
zwierzyła jej si
ħ
,
Ň
e jest brzemienna. Sigvard stał wtedy za firank
Ģ
i przysłuchiwał si
ħ
ich
rozmowie. Co jest w tym m
ħŇ
czy
Ņ
nie? I czego chce ode mnie?
Nagle zdała sobie spraw
ħ
,
Ň
e Sigvard o co
Ļ
j
Ģ
pyta. Opanowała si
ħ
wi
ħ
c i poprosiła, by
powtórzył.
- Pytałem o Kristiana. Potrzebuj
ħ
pomocy, by umie
Ļ
ci
ę
łód
Ņ
w szopie, zanim wichura
rozp
ħ
ta si
ħ
na dobre. Nie wiesz, gdzie go mog
ħ
znale
Ņę
?
- Jest w szopie na łodzie – odparła Ane rezolutnie. – Maria mówi,
Ň
e jestem podobna
do królika – mówiła na tym samym oddechu. – Popatrz tu! – U
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
tak,
Ň
eby
zobaczył jej z
ħ
by.
- Ja my
Ļ
l
ħ
,
Ň
e Maria jest zazdrosna – rzekł Sigvard spokojnie i potargał jasne włosy
dziewczynki.
- Jak kto? – spytała Ane, przechylaj
Ģ
c głow
ħ
na bok.
- Bo ty masz takie same z
ħ
by jak Kristian. – Wbił spojrzenie w Elizabeth.
A ona zesztywniała. Nagle zaschło jej w gardle. Wła
Ļ
nie o to si
ħ
przed chwil
Ģ
tak
martwiła.
- No to mamy z Kristianem ju
Ň
dwa podobie
ı
stwa – szczebiotała Ane. – Kochamy
zwierz
ħ
ta i mamy takie same z
ħ
by. Och, jak si
ħ
ciesz
ħ
, musz
ħ
mu o tym powiedzie
ę
! Tylko ty
mu czasem nic nie mów.
Sigvard nie odpowiedział, ale u
Ļ
miech, który posłał Elizabeth, sprawił,
Ň
e dostała
g
ħ
siej skórki.
- To Kristian tego nie wie? – spytał zanim zamkn
Ģ
ł za sob
Ģ
drzwi.
- My
Ļ
lisz,
Ň
e on nie powie Krystianowi? – zastanawiała si
ħ
Ane zaniepokojona.
- Nie, oczywi
Ļ
cie,
Ň
e nie – zapewniła Elizabeth w nadziei,
Ň
e słowa, które wypowiada
brzmi
Ģ
przekonuj
Ģ
co. Ale głos jej lekko dr
Ň
ał i dłonie zrobiły si
ħ
lepkie. Musiała je wi
ħ
c
wytrze
ę
o spódnic
ħ
.
- Chyba poszukam Marii – oznajmiła Ane. – Poprosz
ħ
,
Ň
eby mi pomogła w pisaniu
Wygl
Ģ
dało na to,
Ň
e ju
Ň
wybaczyła ciotce tego królika, bo, podskakuj
Ģ
c rado
Ļ
nie,
pobiegła do salonu. Elizabeth wypu
Ļ
ciła powietrze z płuc i skuliła si
ħ
. Co powinna
powiedzie
ę
, gdy Kristian wspomniał o podobie
ı
stwie jego z
ħ
bów z z
ħ
bami Ane? Kurczowo
skrzy
Ň
owała r
ħ
ce na piersi, miała wra
Ň
enie,
Ň
e je
Ļ
li je pu
Ļ
ci, to straci równowag
ħ
. Mózg
wydawał si
ħ
pusty,
Ň
adnej odpowiedzi. Został tylko strach o to, co mogłoby si
ħ
sta
ę
, gdyby
cała sprawa wyszła na jaw. Powinna była wyzna
ę
mu wszystko na samym pocz
Ģ
tku, jeszcze
przed
Ļ
lubem. Fakt,
Ň
e tak długo skrywała przed nim t
ħ
tajemnice, jeszcze pogarszał sytuacj
ħ
.
Je
Ļ
li on którego
Ļ
dnia dowie si
ħ
prawdy, b
ħ
dzie musiała jeszcze bardziej si
ħ
tłumaczy
ę
. Przez
3
liter.
trzy lata mał
Ň
e
ı
stwa zdołała to przed nim zatai
ę
. Tylko Helene wie, jak było naprawd
ħ
, ale
ona nigdy jej nie zdradzi. Nikomu nie powie, tego Elizabeth mo
Ň
e by
ę
pewna.
W tej samej chwili z kuchni wybiegła wła
Ļ
nie Helene.
- Och, moja droga, jak
Ň
e
Ļ
ty mnie przeraziła! – krzykn
ħ
ła, przyciskaj
Ģ
c r
ħ
k
ħ
do serca.
– Dlaczego tu stoisz? – spytała, przygl
Ģ
daj
Ģ
c si
ħ
z zaciekawieniem Elizabeth,
- Dlaczego,
Ň
e… nie, to nic, szłam po prostu do kuchni.

Ņ
niej porozmawia z Helene, kiedy nie b
ħ
dzie taka wzburzona. Helene tymczasem
wzruszyła ramionami.
- Musz
ħ
pozbiera
ę
pranie, które wisi na sznurze.
Pójdziesz ze mn
Ģ
, czy masz inne zaj
ħ
cia?
Elizabeth ruszyła za przyjaciółk
Ģ
, wdzi
ħ
czna,
Ň
e ma co
Ļ
do zrobienia. Szły pochylone,
pod wiatr. Krople rozbryzgiwanej przez wichur
ħ
morskiej wody docierały a
Ň
do samego
domu. Elizabeth spojrzała po
Ļ
piesznie w stron
ħ
kamienistego wybrze
Ň
a, ale nie zauwa
Ň
yła ni
Kristiana, ani Sigvarda. Mo
Ň
e s
Ģ
w szopie na łodzie, albo przesłania ich jaka
Ļ
skała. O czym
rozmawiaj
Ģ
? Czy Sigvard powiedział Krystianowi o swoich podejrzeniach? Nie mo
Ň
e
przecie
Ň
wiedzie
ę
,
Ň
e Leonard był biologicznym ojcem Ane. Mo
Ň
e s
Ģ
dzi,
Ň
e Kristian i ona
sypiali ze sob
Ģ
przed
Ļ
lubem, jeszcze w czasach, kiedy ona była słu
ŇĢ
c
Ģ
w Dalsrud, ale z
jakiego
Ļ
powodu Elizabeth nie powiedziała o ci
ĢŇ
y? Sigvard pewnie wierzy,
Ň
e Elizabeth
przyznała si
ħ
Krystianowi, i
Ň
to Jens jej ojcem jej dziecka, a teraz on wyjawi mu prawd
ħ
! Co
te
Ň
Kristian pomy
Ļ
li? Przecie
Ň
dobrze wie,
Ň
e on ojcem Ane nie jest.
Wiatr szarpał rozwieszonymi na sznurach ubraniami, spódnice pl
Ģ
tały nogi kobiet, ich
włosy wysuwały si
ħ
spod chusteczek i powiewały na wietrze.
- Wiatr porwał moje majtki! – zawołała Helene przekrzykuj
Ģ
c huk wiatru. – A miała
tylko dwie pary!
Elizabeth widziała, jaka zmartwiona jest przyjaciółka.
- Dostaniesz ode mnie nowe – krzykn
ħ
ła w odpowiedzi. – Takie z koronkami! –
Zdj
ħ
ła reszt
ħ
prania i podbiegła z powrotem do domu.
- Naprawd
ħ
? – spytała Helene, kiedy znalazły si
ħ
na ganku.
Elizabeth przytakn
ħ
ła.
- Oczywi
Ļ
cie! Zaraz pójd
ħ
po nie na strych. A ty mo
Ň
esz zacz
Ģę
prasowa
ę
– rzekła i
podała jej nar
ħ
cze ubra
ı
.
W pokoju na strych stała długo przy oknie i wygl
Ģ
dała na dwór. Morze przypomniało
kocioł gotuj
Ģ
cej si
ħ
wody, skaliste wysepki i szkiery znikn
ħ
ły pod falami. Nagle przyszła jej
na my
Ļ
l Lavina z Wyspy Topielca. Jak ona sobie tam radzi? Dom musi by
ę
bardzo nara
Ň
ony
na ataki wichury. Elizabeth wspomniała kiedy
Ļ
o tym Krystianowi, ale on odpowiedział,
Ň
e
wyspa jest du
Ň
a, mo
Ň
na si
ħ
tam czu
ę
niemal jak na stałym l
Ģ
dzie, a mała zagroda Laviny stoi
od wielu pokole
ı
i przetrwała ró
Ň
ne pogody.
Kiedy Elizabeth była mała, ojciec opowiadał jej,
Ň
e je
Ļ
li morze jest takie wzburzone,
jak teraz, to znaczy,
Ň
e upiory urz
Ģ
dzaj
Ģ
sobie bal. Wszyscy ci m
ħŇ
czy
Ņ
ni, którzy zgin
ħ
li na
morzu i nie zostali pochowani w po
Ļ
wi
ħ
conej ziemi, zmieniaj
Ģ
si
ħ
w upiory. Czy z Jensem te
Ň
si
ħ
tak stało? Odepchn
ħ
ła od siebie t
ħ
my
Ļ
l. Nie chciała znowu wywoła
ę
bolesnych obrazów
jego
Ļ
mierci w spienionej, lodowatej wodzie. Nie chciała my
Ļ
le
ę
,
Ň
e znalazł mokry grób.
Chciała go zapami
ħ
ta
ę
takim, jak był w czasach ich mał
Ň
e
ı
stwa. Kiedy
Ļ
miał si
ħ
do niej i
kiedy nazywał Ane swoj
Ģ
mał
Ģ
Elizabeth. Kiedy brał
Ň
on
ħ
na kolana i mówił,
Ň
e wygl
Ģ
da
niczym anioł i
Ň
e zawsze b
ħ
dzie j
Ģ
kochał. Ja kocham Kristiana, my
Ļ
lała Elizabeth, ale tego,
co było mi
ħ
dzy Jensem a mn
Ģ
, nic nie zast
Ģ
pi. Dzielili
Ļ
my wszystko. Równie
Ň
tajemnice.
Próbowała odsun
Ģę
od siebie wspomnienia. Jens jest przeszło
Ļ
ci
Ģ
– nie
Ň
yje. Przez
jaki
Ļ
czas wierzyła,
Ň
e nie uton
Ģ
ł, ale najwyra
Ņ
niej si
ħ
myliła. Teraz jest pewna,
Ň
e Jens
znikn
Ģ
ł na zawsze, a ona powinna patrze
ę
w przyszło
Ļę
.
4
Kiedy wróciła do kuchni, Kristian ju
Ň
tam był. Stał i rozmawiał z Olem. Opowiadał
mu,
Ň
e wprowadzili łód
Ņ
do szopy. Próbowała zorientowa
ę
si
ħ
po brzmieniu głosu m
ħŇ
a, w
jakim jest humorze, ale jej si
ħ
to nie udało. A mo
Ň
e Sugvard, mimo wszystko, nic nie
powiedział? Nie znalazła jeszcze odpowiedniego wytłumaczenia na wypadek, gdyby Kristian
zacz
Ģ
ł pyta
ę
. Zwil
Ň
yła wargi i stan
ħ
ła obok.
- Z łodzi
Ģ
wszystko poszło dobrze? – zagadn
ħ
ła.
On spojrzał na ni
Ģ
i skin
Ģ
ł głow
Ģ
. Czy pojawiło si
ħ
co
Ļ
w jego wzroku? Czy oczy s
Ģ
ciemniejsze ni
Ň
zwykle?
- Musimy si
ħ
przygotowa
ę
na prawdziwy jesienny sztorm – rzekł, ogarniaj
Ģ
c
wzrokiem kuchni
ħ
. Lina otarła r
ħ
ce w fartuch. Były mokre po zmywaniu.
- Co mamy robi
ę
? – spytała Amanda.
- Ja i Ole pozbieramy wszystkie najdrobniejsze przedmioty, które znajduj
Ģ
si
ħ
na
dworze. Potem pojedziemy do Sigvarda,
Ň
eby tam te
Ň
pomóc. Obiecałem mu to.
Obaj m
ħŇ
czy
Ņ
ni naci
Ģ
gn
ħ
li czapki na uszy i wyszli na dwór.
- Nagrzeje wody, a potem trzeba wygasi
ę
ogie
ı
w piecu – powiedziała Elizabeth. –
Wichura mogłaby wynie
Ļę
ogie
ı
na dach.
- Biedne zwierz
ħ
ta, które stoj
Ģ
w oborze – westchn
ħ
ła Ane.
- Radz
Ģ
tam sobie bardzo dobrze – pocieszała j
Ģ
Maria. – S
Ģ
przecie
Ň
pod dachem.
- Tak, ale jak one si
ħ
boj
Ģ
. Popatrz tylko na Pusi, jak on jest przera
Ň
ony! Cały si
ħ
trz
ħ
sie, biedaczek.
Maria zacz
ħ
ła si
ħ
Ļ
mia
ę
.
- Trz
ħ
sie si
ħ
, co co
Ļ
ty! On przecie
Ň
Ļ
pi, a jest taki gruby,
Ň
e nie mo
Ň
e si
ħ
trz
ĢĻę
,
cho
ę
by chciał.
- Ech, jeste
Ļ
głupia – prychn
ħ
ła Ane. – Nie widzisz, jak si
ħ
skulił ze strachu?
Elizabeth nie słuchała sprzeczki dziewczynek. Ane ma ju
Ň
sze
Ļę
lat, za rok rozpocznie
szkoł
ħ
, w tym wieku to chyba nic dziwnego,
Ň
e wci
ĢŇ
si
ħ
przekomarza z Mari
Ģ
.
- Musimy i
Ļę
do obory – zwróciła si
ħ
Elizabeth do Amandy, wyjmuj
Ģ
c robocze
ubranie.
Krowy niespokojnie przest
ħ
powały z nogi na nog
ħ
. Najwyra
Ņ
niej boj
Ģ
si
ħ
wichury,
pomy
Ļ
lała Elizabeth.
Kristian napełnił wod
Ģ
wiele beczek stoj
Ģ
cych tu
Ň
przy drzwiach, oszcz
ħ
dzaj
Ģ
c
kobietom najci
ħŇ
szej roboty. Elizabeth tymczasem wkładała siano do
Ň
łobów, a Amanda
czy
Ļ
ciła zagrody.
ĺ
ciany skrzypiały i trzeszczały, zwłaszcza w tej cz
ħĻ
ci obory, w której stoj
Ģ
krowy.
Tutaj te
Ň
dwie
Ļ
ciany były najbardziej zniszczone i dziurawe tak,
Ň
e wiatr wył i zawodził w
szczelinach mi
ħ
dzy deskami.
- Mam wra
Ň
enie, jakby kto
Ļ
wołał – powiedziała Amanda ponuro, rzucaj
Ģ
c płochliwe
spojrzenie wokół siebie. Jakby jaki
Ļ
upiór wrzeszczał znad brzegu – dodała, przysuwaj
Ģ
c si
ħ
bli
Ň
ej Elizabeth.
- Nie ma si
ħ
czego ba
ę
– powiedziała Elizabeth cierpko. – Ka
Ň
dy głupi wie,
Ň
e upiór
nie wyjdzie na brzeg przy takiej pogodzie. A je
Ļ
li kto
Ļ
my
Ļ
li inaczej, to ju
Ň
jego sprawa.
Amanda u
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
niepewnie, wzi
ħ
ła swoje wiadro i usiadła przy pierwszej
krowie. Elizabeth zajmowała si
ħ
dalej swoj
Ģ
prac
Ģ
, gdy nagle usłyszała,
Ň
e Amanda przeklina.
- Piekielna krowa, nie kop w wiadro! – A w chwil
ħ
potem: - Czy ty nie wiesz, jakie
drogocenne jest mleko, ty głupie bydl
ħ
?
Elizabeth wstała ze swojego stołka.
- Zamie
ı
my si
ħ
miejscami. Tamta krowa si
ħ
boi, moja jest spokojniejsza.
W milczeniu zrobiły, co powiedziała. Elizabeth stała, wsłuchuj
Ģ
c si
ħ
w dziki łomot
wichury. Musiała zgodzi
ę
si
ħ
z Amanda: rzeczywi
Ļ
cie wydawało si
ħ
, jakby jaki
Ļ
upiór
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rumian.htw.pl
  •  
     
    Linki
     
     
       
    Copyright 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates