|
Angelsen Trine - Córka morza 09 - Niebezpieczne uczucia, ❤❤❤ Angelsen Trine - Córka morza(1) |
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] TRINE ANGELSEN NIEBEZPIECZNE UCZUCIA SAGA CÓRKA MORZA IX Rozdział 1 - Chcecie zobaczy ę , jak wygl Ģ da mój ukochany? – powtarzała Lina, wymachuj Ģ c obrazkiem, który trzymała w r ħ ce. - No pewnie – u Ļ miechn ħ ła si ħ Elizabeth. Wytarła dłonie w fartuch, by na pewno mie ę czyste i suche palce. Ostro Ň nie uj ħ ła czarno – biały obrazek i przygl Ģ dała si ħ m ħŇ czy Ņ nie. Stał obok jakiej Ļ beczki i patrzył w dal, przed siebie. Fotografia była mała i niewyra Ņ na, nie dało si ħ rozró Ň ni ę rysów, poza tym m ħŇ czyzna nosił bujn Ģ brod ħ . - W ħ drowny fotograf je zrobił – wyja Ļ niła Lina. – I wła Ļ ciwie to si ħ nie nazywa obrazek, tylko fotografia. On tak mi pisze w li Ļ cie. Dałaby Ļ wiar ħ , Ň e mo Ň na zrobi ę co Ļ takiego? Elizabeth musiała si ħ z ni Ģ zgodzi ę – rzeczywi Ļ cie trudno uwierzy ę . Spojrzała na Kristiana, który wci ĢŇ stał w tym samym miejscu. - A ty nie przyjedziesz zobaczy ę ? – spytała zdziwiona. – Widziałe Ļ ju Ň przedtem tak Ģ fotografi ħ ! - E tam, nie ma za bardzo czego ogl Ģ da ę – uci Ģ ł krótko. Elizabeth znowu spojrzała na obrazek, Helene pochylała si ħ nad ni Ģ . - No nie, przesta ı cie si ħ ju Ň gapi ę na tego człowieka. Nie mo Ň emy tu stercze ę przez cały dzie ı ! – krzykn Ģ ł Kristian. - Co ci si ħ tak nagle zacz ħ ło spieszy ę ? – zdumiała si ħ Elizabeth, najwyra Ņ niej nie maj Ģ c zamiaru wypu Ļ ci ę fotografii z r ħ ki. – Jak to mówiła Ļ , Lina, jak si ħ ten twój ukochany nazywa? - Andreas Sandberg. - A, no tak – przypomniała sobie Elizabeth, oddaj Ģ c kartonik. - No, Kristian, ty te Ň chod Ņ zobaczy ę – powtórzyła Helene. Wzi ħ ła fotografi ħ od Liny i podsun ħ ła j Ģ Krystianowi. – Mo Ň e go znasz. Przecie Ň co roku je Ņ dzisz do Kabelvaag na zimowe połowy. - Nie, nigdy go nie widziałem – odparł pospiesznie. - A mo Ň e ty, Ole, wiesz, kto to taki? – dowiadywała si ħ Elizabeth. Parobek studiował podobizn ħ ze zmarszczonymi brwiami. - Nie, nie wydaje mi si ħ . - On nie pochodzi z Kabelvaag – wtr Ģ ciła Lina. – On… W tej samej chwili Amanda wypu Ļ ciła z r Ģ k talerz, który roztrzaskał si ħ na tysi Ģ ce drobnych kawałków. - Przepraszam, przepraszam – powtarzała przera Ň ona. Ja nie chciałam. – Pospiesznie przyniosła szczotk ħ i zacz ħ ła zmiata ę skorupy. – Ja oczywi Ļ cie zapłac ħ , potr Ģę cie mi z pensji. - Głupie gadanie – zaprotestowała Elizabeth. – Nie b ħ dziemy robi ę sprawy z powodu jakiego Ļ talerza. Poza tym był stary, z tego kompletu zostały nam tylko dwie sztuki, po prosto sprz Ģ tnij to i ju Ň . Lina podbiegła, Ň eby pomóc Amandzie, a kiedy sko ı czyły Kristian wyj Ģ z kuchennej szuflady nó Ň i kamienn Ģ osełk ħ . 1 - Mam zaj ħ cia w obej Ļ ciu – oznajmił. - Przepraszam, Ň e zapyta – zwróciła si ħ do niego Lina niepewnie. – Ale czy Andreas, mój ukochany, mógłby przyjecha ę do mnie z wizyt Ģ , mo Ň e na pocz Ģ tku jesieni? On, oczywi Ļ cie, nie chce by ę ci ħŇ arem, b ħ dzie pracował we dworze na swoje utrzymanie. Elizabeth u Ļ miechn ħ ła si ħ . - No co Ļ ty! Nie b ħ dziemy go Ļ cia zmusza ę do pracy za łó Ň ko i troch ħ jedzenia. - Nie b ħ dzie tu odwiedzin Ň adnych ukochanych – uci Ģ ł Kristian tak gwałtownie, Ň e Elizabeth podskoczyła. - Co masz na my Ļ li? - To, co powiedziałem. Słu ŇĢ ce nie b ħ d Ģ tu przyjmowa ę swoich kawalerów. A poza tym jedna robota goni drug Ģ , to nie jest czas na wizyty. Z tymi słowami wybiegł, zatrzaskuj Ģ c za sob Ģ drzwi. Helene i Amanda spojrzały po sobie spłoszone. Ole chrz Ģ kn Ģ ł. - Chyba ja te Ň wróc ħ do swoich zaj ħę – mrukn Ģ ł, po czym i on znikn Ģ ł. - Có Ň to za dziwne zachowani, pomy Ļ lała Elizabeth. - On nie miał nic złego na my Ļ li, Lina – powiedziała. – Jest po prostu zm ħ czonym a zreszt Ģ rzeczywi Ļ cie, tyle tu roboty, Ň e trudno zaprasza ę go Ļ ci na dłu Ň sze pobyty. Mo Ň e innym razem. Lina skin ħ ła głow Ģ , wpatruj Ģ c si ħ znowu w fotografi ħ , - To głupie z mojej strony, Ň e spytałam o co Ļ takiego – szepn ħ ła. – Niedługo zaczn Ģ si ħ wykopki, potem strzy Ň enie owiec i uboje, i nie wiadomo co jeszcze. - Mo Ň e innym razem – powtórzyła Elizabeth i wi ħ cej nie poruszały ju Ň tego tematu. Nadszedł pa Ņ dziernik. Trudna pora roku, kiedy to bóstwa pogody nie mog Ģ si ħ zdecydowa ę , czy ma by ę Ļ nieg, czy deszcz. Tego dnia deszcz nieustannie zacinał w szyby, a drzewa w gwałtownych podmuchach wiatru zgniły si ħ a Ň do ziemi. Elizabeth biegła wła Ļ nie na strych, gdy na schodach zderzyła si ħ z Ane. - B Ģ d Ņ ostro Ň niejsza – krzykn ħ ła na córk ħ , ale złapała j Ģ za r ħ k ħ , zanim mała zd ĢŇ yła spa Ļę . – Nie widziała Ļ czasem Kristiana? - Maria jest strasznie głupia – poskar Ň yła Ane, nie zwracaj Ģ c uwagi na pytanie matki. – Ona mówi, Ň e ja wygl Ģ dam jak królik! - Nie, w Ň adnym razie nie wygl Ģ dasz jak królik, i nie mów o ludziach, Ň e s Ģ głupi – odparła Elizabeth, zagl Ģ daj Ģ c do kantoru Kristiana. - Ona mówi, Ň e mam za du Ň e z ħ by. – Ane pokazała swoje dwa nowe siekacze. W porównaniu z male ı kimi mlecznymi z Ģ bkami, były rzeczywi Ļ cie du Ň e. Ale nie na to Elizabeth zwróciła uwag ħ przede wszystkim. Jeden z przednich z ħ bów zachodził na drugi, dokładnie tak samo jak u Kristiana. Poczuła, Ň e przenika j Ģ zimny dreszcz. Zauwa Ň yła to ju Ň wcze Ļ niej, ale ostatnio skrzywienie stało si ħ wyra Ņ nie wi ħ ksze. Nigdy przedtem nie przemkn ħ ło jej nawet przez my Ļ l, Ň e Ane mogłaby odziedziczy ę jakie Ļ charakterystyczne cechy swojego przyrodniego brata. Fakt, Ň e oboje s Ģ bardzo opieku ı czy wobec zwierz Ģ t, to nic szczególnego, ale to tutaj…! - Nakrzyczysz na Mari ħ ? – spytała Ane. Elizabeth nie mogła wydoby ę z siebie słowa, stała tylko i patrzyła na córk ħ . Mo Ň e to si ħ z wiekiem zmieni, my Ļ lała z nadziej Ģ , wiedziała jednak, Ň e chyba nie powinna za bardzo na to liczy ę . Mogła tylko oczekiwa ę , Ň e nikt nie zauwa Ň y rodzinnego podobie ı stwa. -Mamo – denerwowała si ħ Ane, tupi Ģ c ze zło Ļ ci Ģ nog Ģ . – Tylko patrzysz, a nic nie mówisz! Masz zamiar nakrzycze ę na Mari ħ , czy nie? Elizabeth opanowała si ħ i skin ħ ła głow Ģ . - Oczywi Ļ cie, Ň e z ni Ģ porozmawiam. 2 Szukała jakiej Ļ wymówki, Ň eby zako ı czy ę t ħ rozmow ħ . - Teraz musz ħ znale Ņę Kristiana – rzekła pospiesznie. – Zanosi si ħ na wichur ħ , musimy sprz Ģ tn Ģę to, co jest na dworze. Ane marudziła co Ļ za jej plecami, ale Elizabeth nie usłyszała, co dziecko mówi. W tej samej chwili rozległo si ħ pukanie do drzwi. Kiedy otworzyła, na progu stał Sigvard, m ĢŇ Bergette. - Dzie ı dobry i szcz ħĻę Bo Ň e – przywitał si ħ . - Ach, to ty? Chyba z Bergette nie dzieje si ħ nic niedobrego? – spytała Elizabeth po Ļ piesznie, zaniepokojona o ci ħŇ arn Ģ przyjaciółk ħ . Do porodu zostały jeszcze cztery miesi Ģ ce. Dziecko b ħ dzie chyba bardzo du Ň e, zgadywała Elizabeth, bo Bergette ju Ň teraz zrobiła si ħ gruba. - Nie, Bergette ma si ħ Ļ wietnie. A gdyby co Ļ szło nie tak, to przecie Ň mamy doktora. Powiedział to z mdłym u Ļ miechem, który jednak nie obejmował oczu. W jego głosie te Ň brzmiała nuta niech ħ ci. Elizabeth przypomniała sobie tamten dzie ı , kiedy Bergette zwierzyła jej si ħ , Ň e jest brzemienna. Sigvard stał wtedy za firank Ģ i przysłuchiwał si ħ ich rozmowie. Co jest w tym m ħŇ czy Ņ nie? I czego chce ode mnie? Nagle zdała sobie spraw ħ , Ň e Sigvard o co Ļ j Ģ pyta. Opanowała si ħ wi ħ c i poprosiła, by powtórzył. - Pytałem o Kristiana. Potrzebuj ħ pomocy, by umie Ļ ci ę łód Ņ w szopie, zanim wichura rozp ħ ta si ħ na dobre. Nie wiesz, gdzie go mog ħ znale Ņę ? - Jest w szopie na łodzie – odparła Ane rezolutnie. – Maria mówi, Ň e jestem podobna do królika – mówiła na tym samym oddechu. – Popatrz tu! – U Ļ miechn ħ ła si ħ tak, Ň eby zobaczył jej z ħ by. - Ja my Ļ l ħ , Ň e Maria jest zazdrosna – rzekł Sigvard spokojnie i potargał jasne włosy dziewczynki. - Jak kto? – spytała Ane, przechylaj Ģ c głow ħ na bok. - Bo ty masz takie same z ħ by jak Kristian. – Wbił spojrzenie w Elizabeth. A ona zesztywniała. Nagle zaschło jej w gardle. Wła Ļ nie o to si ħ przed chwil Ģ tak martwiła. - No to mamy z Kristianem ju Ň dwa podobie ı stwa – szczebiotała Ane. – Kochamy zwierz ħ ta i mamy takie same z ħ by. Och, jak si ħ ciesz ħ , musz ħ mu o tym powiedzie ę ! Tylko ty mu czasem nic nie mów. Sigvard nie odpowiedział, ale u Ļ miech, który posłał Elizabeth, sprawił, Ň e dostała g ħ siej skórki. - To Kristian tego nie wie? – spytał zanim zamkn Ģ ł za sob Ģ drzwi. - My Ļ lisz, Ň e on nie powie Krystianowi? – zastanawiała si ħ Ane zaniepokojona. - Nie, oczywi Ļ cie, Ň e nie – zapewniła Elizabeth w nadziei, Ň e słowa, które wypowiada brzmi Ģ przekonuj Ģ co. Ale głos jej lekko dr Ň ał i dłonie zrobiły si ħ lepkie. Musiała je wi ħ c wytrze ę o spódnic ħ . - Chyba poszukam Marii – oznajmiła Ane. – Poprosz ħ , Ň eby mi pomogła w pisaniu Wygl Ģ dało na to, Ň e ju Ň wybaczyła ciotce tego królika, bo, podskakuj Ģ c rado Ļ nie, pobiegła do salonu. Elizabeth wypu Ļ ciła powietrze z płuc i skuliła si ħ . Co powinna powiedzie ę , gdy Kristian wspomniał o podobie ı stwie jego z ħ bów z z ħ bami Ane? Kurczowo skrzy Ň owała r ħ ce na piersi, miała wra Ň enie, Ň e je Ļ li je pu Ļ ci, to straci równowag ħ . Mózg wydawał si ħ pusty, Ň adnej odpowiedzi. Został tylko strach o to, co mogłoby si ħ sta ę , gdyby cała sprawa wyszła na jaw. Powinna była wyzna ę mu wszystko na samym pocz Ģ tku, jeszcze przed Ļ lubem. Fakt, Ň e tak długo skrywała przed nim t ħ tajemnice, jeszcze pogarszał sytuacj ħ . Je Ļ li on którego Ļ dnia dowie si ħ prawdy, b ħ dzie musiała jeszcze bardziej si ħ tłumaczy ę . Przez 3 liter. trzy lata mał Ň e ı stwa zdołała to przed nim zatai ę . Tylko Helene wie, jak było naprawd ħ , ale ona nigdy jej nie zdradzi. Nikomu nie powie, tego Elizabeth mo Ň e by ę pewna. W tej samej chwili z kuchni wybiegła wła Ļ nie Helene. - Och, moja droga, jak Ň e Ļ ty mnie przeraziła! – krzykn ħ ła, przyciskaj Ģ c r ħ k ħ do serca. – Dlaczego tu stoisz? – spytała, przygl Ģ daj Ģ c si ħ z zaciekawieniem Elizabeth, - Dlaczego, Ň e… nie, to nic, szłam po prostu do kuchni. Pó Ņ niej porozmawia z Helene, kiedy nie b ħ dzie taka wzburzona. Helene tymczasem wzruszyła ramionami. - Musz ħ pozbiera ę pranie, które wisi na sznurze. Pójdziesz ze mn Ģ , czy masz inne zaj ħ cia? Elizabeth ruszyła za przyjaciółk Ģ , wdzi ħ czna, Ň e ma co Ļ do zrobienia. Szły pochylone, pod wiatr. Krople rozbryzgiwanej przez wichur ħ morskiej wody docierały a Ň do samego domu. Elizabeth spojrzała po Ļ piesznie w stron ħ kamienistego wybrze Ň a, ale nie zauwa Ň yła ni Kristiana, ani Sigvarda. Mo Ň e s Ģ w szopie na łodzie, albo przesłania ich jaka Ļ skała. O czym rozmawiaj Ģ ? Czy Sigvard powiedział Krystianowi o swoich podejrzeniach? Nie mo Ň e przecie Ň wiedzie ę , Ň e Leonard był biologicznym ojcem Ane. Mo Ň e s Ģ dzi, Ň e Kristian i ona sypiali ze sob Ģ przed Ļ lubem, jeszcze w czasach, kiedy ona była słu ŇĢ c Ģ w Dalsrud, ale z jakiego Ļ powodu Elizabeth nie powiedziała o ci ĢŇ y? Sigvard pewnie wierzy, Ň e Elizabeth przyznała si ħ Krystianowi, i Ň to Jens jej ojcem jej dziecka, a teraz on wyjawi mu prawd ħ ! Co te Ň Kristian pomy Ļ li? Przecie Ň dobrze wie, Ň e on ojcem Ane nie jest. Wiatr szarpał rozwieszonymi na sznurach ubraniami, spódnice pl Ģ tały nogi kobiet, ich włosy wysuwały si ħ spod chusteczek i powiewały na wietrze. - Wiatr porwał moje majtki! – zawołała Helene przekrzykuj Ģ c huk wiatru. – A miała tylko dwie pary! Elizabeth widziała, jaka zmartwiona jest przyjaciółka. - Dostaniesz ode mnie nowe – krzykn ħ ła w odpowiedzi. – Takie z koronkami! – Zdj ħ ła reszt ħ prania i podbiegła z powrotem do domu. - Naprawd ħ ? – spytała Helene, kiedy znalazły si ħ na ganku. Elizabeth przytakn ħ ła. - Oczywi Ļ cie! Zaraz pójd ħ po nie na strych. A ty mo Ň esz zacz Ģę prasowa ę – rzekła i podała jej nar ħ cze ubra ı . W pokoju na strych stała długo przy oknie i wygl Ģ dała na dwór. Morze przypomniało kocioł gotuj Ģ cej si ħ wody, skaliste wysepki i szkiery znikn ħ ły pod falami. Nagle przyszła jej na my Ļ l Lavina z Wyspy Topielca. Jak ona sobie tam radzi? Dom musi by ę bardzo nara Ň ony na ataki wichury. Elizabeth wspomniała kiedy Ļ o tym Krystianowi, ale on odpowiedział, Ň e wyspa jest du Ň a, mo Ň na si ħ tam czu ę niemal jak na stałym l Ģ dzie, a mała zagroda Laviny stoi od wielu pokole ı i przetrwała ró Ň ne pogody. Kiedy Elizabeth była mała, ojciec opowiadał jej, Ň e je Ļ li morze jest takie wzburzone, jak teraz, to znaczy, Ň e upiory urz Ģ dzaj Ģ sobie bal. Wszyscy ci m ħŇ czy Ņ ni, którzy zgin ħ li na morzu i nie zostali pochowani w po Ļ wi ħ conej ziemi, zmieniaj Ģ si ħ w upiory. Czy z Jensem te Ň si ħ tak stało? Odepchn ħ ła od siebie t ħ my Ļ l. Nie chciała znowu wywoła ę bolesnych obrazów jego Ļ mierci w spienionej, lodowatej wodzie. Nie chciała my Ļ le ę , Ň e znalazł mokry grób. Chciała go zapami ħ ta ę takim, jak był w czasach ich mał Ň e ı stwa. Kiedy Ļ miał si ħ do niej i kiedy nazywał Ane swoj Ģ mał Ģ Elizabeth. Kiedy brał Ň on ħ na kolana i mówił, Ň e wygl Ģ da niczym anioł i Ň e zawsze b ħ dzie j Ģ kochał. Ja kocham Kristiana, my Ļ lała Elizabeth, ale tego, co było mi ħ dzy Jensem a mn Ģ , nic nie zast Ģ pi. Dzielili Ļ my wszystko. Równie Ň tajemnice. Próbowała odsun Ģę od siebie wspomnienia. Jens jest przeszło Ļ ci Ģ – nie Ň yje. Przez jaki Ļ czas wierzyła, Ň e nie uton Ģ ł, ale najwyra Ņ niej si ħ myliła. Teraz jest pewna, Ň e Jens znikn Ģ ł na zawsze, a ona powinna patrze ę w przyszło Ļę . 4 Kiedy wróciła do kuchni, Kristian ju Ň tam był. Stał i rozmawiał z Olem. Opowiadał mu, Ň e wprowadzili łód Ņ do szopy. Próbowała zorientowa ę si ħ po brzmieniu głosu m ħŇ a, w jakim jest humorze, ale jej si ħ to nie udało. A mo Ň e Sugvard, mimo wszystko, nic nie powiedział? Nie znalazła jeszcze odpowiedniego wytłumaczenia na wypadek, gdyby Kristian zacz Ģ ł pyta ę . Zwil Ň yła wargi i stan ħ ła obok. - Z łodzi Ģ wszystko poszło dobrze? – zagadn ħ ła. On spojrzał na ni Ģ i skin Ģ ł głow Ģ . Czy pojawiło si ħ co Ļ w jego wzroku? Czy oczy s Ģ ciemniejsze ni Ň zwykle? - Musimy si ħ przygotowa ę na prawdziwy jesienny sztorm – rzekł, ogarniaj Ģ c wzrokiem kuchni ħ . Lina otarła r ħ ce w fartuch. Były mokre po zmywaniu. - Co mamy robi ę ? – spytała Amanda. - Ja i Ole pozbieramy wszystkie najdrobniejsze przedmioty, które znajduj Ģ si ħ na dworze. Potem pojedziemy do Sigvarda, Ň eby tam te Ň pomóc. Obiecałem mu to. Obaj m ħŇ czy Ņ ni naci Ģ gn ħ li czapki na uszy i wyszli na dwór. - Nagrzeje wody, a potem trzeba wygasi ę ogie ı w piecu – powiedziała Elizabeth. – Wichura mogłaby wynie Ļę ogie ı na dach. - Biedne zwierz ħ ta, które stoj Ģ w oborze – westchn ħ ła Ane. - Radz Ģ tam sobie bardzo dobrze – pocieszała j Ģ Maria. – S Ģ przecie Ň pod dachem. - Tak, ale jak one si ħ boj Ģ . Popatrz tylko na Pusi, jak on jest przera Ň ony! Cały si ħ trz ħ sie, biedaczek. Maria zacz ħ ła si ħ Ļ mia ę . - Trz ħ sie si ħ , co co Ļ ty! On przecie Ň Ļ pi, a jest taki gruby, Ň e nie mo Ň e si ħ trz ĢĻę , cho ę by chciał. - Ech, jeste Ļ głupia – prychn ħ ła Ane. – Nie widzisz, jak si ħ skulił ze strachu? Elizabeth nie słuchała sprzeczki dziewczynek. Ane ma ju Ň sze Ļę lat, za rok rozpocznie szkoł ħ , w tym wieku to chyba nic dziwnego, Ň e wci ĢŇ si ħ przekomarza z Mari Ģ . - Musimy i Ļę do obory – zwróciła si ħ Elizabeth do Amandy, wyjmuj Ģ c robocze ubranie. Krowy niespokojnie przest ħ powały z nogi na nog ħ . Najwyra Ņ niej boj Ģ si ħ wichury, pomy Ļ lała Elizabeth. Kristian napełnił wod Ģ wiele beczek stoj Ģ cych tu Ň przy drzwiach, oszcz ħ dzaj Ģ c kobietom najci ħŇ szej roboty. Elizabeth tymczasem wkładała siano do Ň łobów, a Amanda czy Ļ ciła zagrody. ĺ ciany skrzypiały i trzeszczały, zwłaszcza w tej cz ħĻ ci obory, w której stoj Ģ krowy. Tutaj te Ň dwie Ļ ciany były najbardziej zniszczone i dziurawe tak, Ň e wiatr wył i zawodził w szczelinach mi ħ dzy deskami. - Mam wra Ň enie, jakby kto Ļ wołał – powiedziała Amanda ponuro, rzucaj Ģ c płochliwe spojrzenie wokół siebie. Jakby jaki Ļ upiór wrzeszczał znad brzegu – dodała, przysuwaj Ģ c si ħ bli Ň ej Elizabeth. - Nie ma si ħ czego ba ę – powiedziała Elizabeth cierpko. – Ka Ň dy głupi wie, Ň e upiór nie wyjdzie na brzeg przy takiej pogodzie. A je Ļ li kto Ļ my Ļ li inaczej, to ju Ň jego sprawa. Amanda u Ļ miechn ħ ła si ħ niepewnie, wzi ħ ła swoje wiadro i usiadła przy pierwszej krowie. Elizabeth zajmowała si ħ dalej swoj Ģ prac Ģ , gdy nagle usłyszała, Ň e Amanda przeklina. - Piekielna krowa, nie kop w wiadro! – A w chwil ħ potem: - Czy ty nie wiesz, jakie drogocenne jest mleko, ty głupie bydl ħ ? Elizabeth wstała ze swojego stołka. - Zamie ı my si ħ miejscami. Tamta krowa si ħ boi, moja jest spokojniejsza. W milczeniu zrobiły, co powiedziała. Elizabeth stała, wsłuchuj Ģ c si ħ w dziki łomot wichury. Musiała zgodzi ę si ħ z Amanda: rzeczywi Ļ cie wydawało si ħ , jakby jaki Ļ upiór 5
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plrumian.htw.pl
|
|
|
|
|
Linki |
|
- Strona startowa
- American Philatelic Society 2012 Vol.126.09, filatelistyka, American Philatelic Society
- American Philatelic Society 2011 Vol.125.09, filatelistyka, American Philatelic Society
- American Philatelic Society 2015 Vol.129.09, filatelistyka, American Philatelic Society
- Angora-2011-09-18 (38), ANGORA
- Angels In America Chapter 1 Hbo.Hdtv.Xvid-Sfm, peja666
- Angels In America Chapter 2 Hbo.Hdtv.Xvid-Sfm, peja666
- Angels In America Chapter 5 Hbo.Hdtv.Xvid-Sfm, peja666
- American Dad - S05E07 - My Morning Straitjacket, American Dad - Season 5 - (2009-2010)
- Amos Lee - Wind, Tabulatury
- American Standard Bible 1901, Ksiazki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- spartaparszowice.keep.pl
|
|
|